Metaetyka stanowi jeden z działów etyki. Jej powstanie należy wiązać z imieniem angielskiego filozofa George'a Edwarda Moore'a oraz jego dziełem zatytułowanym "Zasady etyki". Jeśli zaś chodzi o termin metaetyka, to oznacza on ni mniej, ni więcej, jak logiczne, epistemologiczne oraz metodologiczne, badanie problemów wiążących się z problematyką etyki normatywnej.
Kwestie, które podejmuje metaetyka, są liczne i zróżnicowane. Podnosi ona zatem takie problemy jak choćby wolność woli, czy odpowiedzialność moralna, koncentrując się jednak przy tym na badaniu znaczenia pojęć, które stanowią składowe owych kwestii. Używa zwykle do tego subtelnych narzędzi logicznych. To jej najogólniejsza definicja. W sensie węższym metaetyka koncentruje się na badaniu trzech problemów etycznych, które niejako samorzutnie stały się dla niej kluczowymi.
1. Pierwszym z nich jest kwestia znaczenia, jakie należy przypisać orzecznikom etycznym (m. in.: dobry, szlachetny, podły, itp., itd.), a także sądom, w których są one wyrażane.
Ów problem był nurtujący dla badaczy w pierwszej fazie rozwoju metaetyki, później jednak zszedł na dalszy plan, co jednak nie oznacza, iż nie ma tym polu nic do roboty, wręcz przeciwnie, nadal jest tu więcej niewiadomych niż pewników. Kontrowersje budzi na przykład kwestia, czy w badaniach należy się koncentrować na analizie samych orzeczników, czy też raczej na sądach, w których się one znajdują? Nie wydaje się jednak by stawianie spawy na ostrzu noża miało w tym przypadku jakikolwiek sens, gdyż zarówno pierwsze, jak i drugie, pole eksploracji jest równie ważnym. Co najwyżej można wyrazić przekonanie, iż analiza sądów etycznych rokuje nieco więcej nadziei na jakieś niebanalne wnioski.
2. Drugi z nich stanowi kwestia, czy jest możebne rozpatrywać sądy etyczne pod względem ich prawdziwości bądź fałszu, inaczej mówiąc, czy przysługuje im jakakolwiek wartość logiczna?
Podług licznego grona myślicieli odpowiedź pozytywna na to pytanie umożliwia zaliczenie etyki normatywnej do nauk, negatywna zaś wyklucz ją z tego zacnego grona. Dla nich bowiem nauka jest tylko taka dyscyplina wiedzy, której twierdzenia mogą posiadać wartość logiczną. Oczywiście, nie ma tutaj powszechnej zgody, aby więc rzecz przybliżyć, przyjrzyjmy się zatem różnym możliwością spojrzenia na ta kwestię podług różnych szkół parających się metaetyką.
I. Szkoły kognitywistyczne
Uznają, iż sądy etyczne posiadają wartość logiczną.
a) Szkoła naturalistyczna
Naturalizm utrzymuje, iż terminy oraz sądy etyczne stanowią odpowiednio terminy oraz sądy opisowe, a tym, do czego się odnoszą, są "cechy naturalne", które nauki empiryczne odkrywają prowadząc swe badania. Naturalistom stawiany jest zarzut, iż w ich rozumowaniu zawiera się istotny błąd. Za Moore'm zwykle się określa go mianem "błędu naturalistycznego". Naturaliści bowiem utożsamiając znaczenia terminu "zły" z jakąś pozytywnie istniejącą cechą, możliwą do odkrycia w empirycznych badaniach, rugują z jego obrębu moment oceny normatywnej, która wszakże jest konstytutywna dla wszelkiej etyki.
b) Szkoła intuicjonistyczna
Intuicjoniści głoszą tezę, iż sądy etyczne stwierdzają, iż dany przedmiot posiada bądź też nie posiada pewną cechę etyczną. Istnieją zatem sądy etyczne, którym można przypisać własność logiczną prawdy bądź fałszu. To zaś czy są one takie bądź takie rozstrzyga nasza intuicja etyczna. Intuicjoniści cechy etyczne określają mianem "konsekwencjalnych", czyli takich, które przynależą danemu przedmiotowi w wyniku tego, czy też konsekwencji tego, iż przysługują mu również przymioty o charakterze czysto empirycznym.
Zwolennicy tego poglądu dzielą się na "monistów" (H.A.Prichard) oraz "pluralistów" (W.D.Ross). Z kolei wśród tych pierwszych można wyróżnić tych, którzy utrzymują, iż termin "dobry" denotuje prostą, nie będącą naturalną, poza - przestrzenną oraz poza - czasową, nie podlegająca definiowaniu, cechę, oraz tych, którzy uznają, iż pojęcie "słuszności moralnej" nie jest możliwym do zdefiniowania. Pluraliści natomiast uznają, iż zarówno ten, jak i ten, termin nie podlega żadnemu definiowaniu.
Intuicjoniści zauważyli wiele ważkich problemów, których rozwiązaniem winna zająć się metaetyka. Np. kwestia normatywnego charakteru sądów pretendujących do miana etycznych, tego, jakie związki zachodzą pomiędzy poszczególnymi pojęciami etycznymi, itp.
Poglądy intuicjonistów poddano krytyce. Wszakże gdyby istniała właściwa wszystkim ludziom intuicja etyczna, to raczej nie istniał by problem rozbieżności ocen moralnych danego zdarzenia. Zwolennicy intuicjonizmu odpierają ten zarzut w ten sposób, iż twierdzą, że intuicja jako taka może podlegać złudzeniom, podobnie zresztą jak nasz aparat zmysłowy. Jednakże w przeważającej części jesteśmy władni odróżnić ułudę podsuwaną nam przez zmysły od spostrzeżeń, które nas nie oszukują, a tego nie da się raczej powiedzieć o naszych intuicjach moralnych.
c) Zwolennicy teorii działania
Utrzymują oni, iż etyka to wytwór danego społeczeństwa, nie zależy ona więc psychiki ani też nie można odnaleźć nic, co by ją potwierdzało w fizycznym wymiarze rzeczywistości. Etyka stanowi zatem podług nich element umowy społecznej.
John Searl wyróżnił dwa rodzaje sądów normatywnych, czy też reguł etycznych. Reguły regulatywne to takie, które stanowią, iż dana działalność człowieka powinna się odbywać zgodnie z takimi, a nie innymi zasadami, jakkolwiek owa działalność może się bez nich obyć (np. zasada aby jeść estetycznie, oczywiście, zawsze można jeść nie - estetycznie). Reguły konstytutywne to takie, które stanowią praktykę działania, mogącego zostać podjętym wyłącznie na mocy owych reguł (np. obrót pieniędzmi).
Reguły konstytutywne są odpowiedzialne za wytworzenie form zachowania oraz instytucji społecznych, które mają rację bytu, dopóty owe reguły są uznawane i przestrzegane przez daną społeczność. Według Searle'a sens działań, które wspierają się na regułach konstytutywnych, nie może być przedmiotem negocjacji. Jeśli chodzi o zasady moralne, to stanowią one reguły konstytutywne takiej, a nie innej, praktyki społecznej.
II. Szkoły niekognitywistyczne
Utrzymują one, iż nie istnieje nic takiego jak wiedza etyczna, gdyż sądom tego rodzaju nie można przypisać logicznej wartości.
a) Szkoła emotywistyczna
Zwolennicy emotywizmu twierdzą, iż coś takiego jak prawda etyczna nie ma racji bytu, że cos takiego nie istnieje. Jednocześnie uznają tezy Moore'a, iż pomiędzy opisem a oceną istnieje wielka różnica oraz to, iż opis danego zdarzenia nie stanowi punktu wyjścia dla jego oceny etycznej.
Zwolennicy emotywizmu przyjęli również pogląd intuicjonistów, iż jeślibyśmy utożsamili sądy etyczne z sądami empirycznymi, to równocześnie zagubilibyśmy moment normatywny owych (sądów etycznych). Mówiąc inaczej, wyrażenia etyczne nie utożsamiają się z żadnymi wyrażeniami, stanowiącymi raport o własnościach empirycznych danego przedmiotu. Według emotywistów funkcją, jaką spełniają wyrażenia bądź sądy etyczne, to zdolność do wyrażania lub wywoływania danych emocji.
Oczywiście, sądy etyczne mogą być również używane w funkcji informacyjnej, jednakże w takim przypadku są pozbawione właściwej dla siebie funkcji normatywnej. Gdy zatem mówimy: "Oszukiwanie innych jest złe", to stwierdzamy, że ludzie uważają, iż oszukiwanie jest czymś złym, tudzież stanowi wykroczenie przeciw Dziesięciorgu Przykazań.
b) Szkoła analityczna
Zwolennicy tej szkoły uznają, iż wyrażenia oraz sądy etyczne do niczego nie odsyłają, iż nie posiadają własnych desygnatów, jednakowoż spełniają one funkcję w sferze pragmatycznej użycia języka. Filozofowie analityczni wypowiadają się przeciw przypisywaniu im (wyrażeniom i sądom etycznym) jakichkolwiek innych funkcji niż te, które spełniają jako zwroty w języku potocznym. Niechętni są również uznawaniu ich za wyraz funkcji emotywnej, tudzież sprowadzaniu ich tylko do niej.
Analitycy twierdzą, iż język etyki posługuje się właściwą tylko dla siebie logiką ("logika nieformalna", "logika materialna"). To właśnie dzięki owej specyficznej logice możemy wychodząc od zdania: "Obiecałem oddać pożyczoną książkę" przejść do zdania: "a więc powinienem oddać tę książkę". Ważność takowego przejścia zasadza się na tym, iż zdania takie jak "Obiecałem oddać pożyczoną książkę" są, tzw. "dobrymi racjami", które w pełni usprawiedliwiają konkluzję "a więc powinienem oddać tę książkę". Wynika to z tego, iż istnieje więź logiczna, która łączy "dobrą rację" z jej wnioskiem etycznym, a mianowicie taka, iż winno się dotrzymywać słowa.
3. Trzeci z nich jest obecnie powszechnie uznawany za najistotniejszy. Dotyczy ona kwestii, czy jest możliwym podanie uzasadnienia sądów etycznych oraz czy możliwym jest ich przekładanie przy zastosowaniu odpowiednich procedur z danego sytemu etycznego na system odeń różny. To, którą z danych etyk uznajemy za "swoją" wynika z systemu wartości, który przyjęliśmy.
Powyżej scharakteryzowane kwestie, które podejmuje metaetyka, w taki, czy inny sposób były podejmowane przez etykę na przestrzeni wieków. Szczególnie widoczne jest to, jeśli chodzi o problem, czy istnieje coś takiego jak wiedza etyczna. Zwykle myśliciele na to pytanie udzielali odpowiedzi twierdzącej (wystarczy tu przypomnieć Sokratesa), niemniej jednak nie oznacza to, iż zdołali odeprzeć wszystkie zarzuty, jakie wobec tego stwierdzenia wysuwali przeróżnej maści relatywiści, nihiliści i im podobni.
