Często można usłyszeć (szczególnie od babć i dziadków), stwierdzenie: "Ach ta dzisiejsza młodzież! Wszyscy są tacy sami!". Słuchamy tego z lekkim pobłażaniem, ale wydaje mi się, ze mają oni racje. Rzeczywiście- większość moich znajomych jest do siebie podobnych. A dlaczego? Czemu jedni zachowują się tak jak drudzy? Odpowiedz jest prosta. Młodzi ludzie są podatni na namowy rówieśników.

Jako argument weźmy to, jaka duża jest liczba palaczy tytoniu wśród młodzieży. Ciągle słyszy się, ze ktoś pali papierosy. Ale większość z tych osób nie wpada w nałóg samemu. Najczęściej jest tak, ze rówieśnicy namawiają i podpuszczają ich do tego. Pod taka presją nieodporna młodzież ulega.

Zdarza się u mnie w domu, ze rodzice chcą mnie do czegoś przekonać, a ja nie chce się zgodzić. Wtedy moja mama prosi którąś z moich przyjaciółek aby ze mną porozmawiała, bo wie, ze one mają na mnie duży wpływ (czasem nawet większy niż ona). I muszę przyznać- ta metoda jest skuteczna! Po namowach koleżanek w końcu przystaję na propozycję.

O podatności młodzieży na wpływy, wspomniał także Kleinbaum w swojej książce pt.: "Stowarzyszenie umarłych poetów" (konkretnie chodzi mi o fragment dotyczący lekcji na dziedzińcu). Bohater - profesor Keating - zabrał swoich uczniów na podwórko. Czterem z nich kazał maszerować. Na początku każdy szedł własnym krokiem, ale po pewnym czasie ich koledzy zaczęli klaskać w ręce, wybijając rytm. Niedługo potem chłopcy maszerowali równo, idealnie, zgodnie z tym właśnie rytmem, jaki narzucili ich koledzy. Keating wytłumaczył im, ze dzieje się tak, ponieważ każdy z nich uległ pod naporem rówieśników, dostosował się, zrobił to, czego od niego wymagano.

Reasumując, młodzi ludzie są podatni na wpływy rówieśników. Chcą być przez to akceptowani, przyjmowani do grona innych. Jest to jedna z podstawowych potrzeb ludzkich, wiec dążymy do tego, aby ją zaspokoić. Jednym słowem - każdy z nas ulega namowom przyjaciół. Ale przecież to jest naturalne.