Do tygodnika "Rycerz"
Droga Redakcjo!
Piszę, ponieważ chciałbym przedstawić społeczeństwu mój problem. Niech wszyscy dowiedzą się o moim nieszczęściu i sprawiedliwie je osądzą.
Otóż bez pamięci zakochałem się w Izoldzie Złotowłosej, małżonce Króla Marka. Stało się to zanim jeszcze została królewską żoną. Wiem, że powinnością każdego rycerza jest posłuszeństwo wobec Panującego i w żaden sposób nie chcę się uchylać od tego obowiązku, lecz czy dla tejże powinności muszę zniszczyć mą gorącą miłość do Izoldy? Wystarczającym cierpieniem jest dla mnie to, że nie mogę Jej poślubić. Jedyną mą winą jest jedynie ciągłe pragnienie Jej widoku, bo serce moje broczyło krwią i każdego dnia umierałem z tęsknoty za cudnym obliczem mej Ukochanej. Nie potrafię zrezygnować z tego uczucia. Pokochałem Izoldę mimowolnie, lecz miłość nasza jest wielka i bez skazy, niczym kryształ. Pragnę szczęśliwości mej Pani a Ona tegoż samego dla mnie.
Jestem jednocześnie najwierniejszym sługą Jego Wysokości, a służba dla Niego jest treścią mojego istnienia. Na samo wspomnienie, iż mógłbym zawieść naszego Najjaśniejszego Pana, czuję do siebie odrazę. Nadal pragnę godnie Mu służyć, lecz nie jestem zdolny zniszczyć w sobie chęci widywania Izoldy.
Dostojni mieszkańcy Kornwalii, osądźcie proszę, czy prawdziwa i najgłębsza miłość może być przyczyną mojego wygnania z Królestwa? Z miejsca, które tak umiłowałem i które jest dla mnie domem? Tu znalazłem przyjaciół i azyl przed szpiegami niepokojącymi mnie i moją Ukochaną. Jeśli Waszym zdaniem mam rację, błagam o poparcie mojej sprawy. Mając na uwadze moją bezgraniczną miłość do Izoldy, odpowiedzcie mi także na pytanie, czy w tej sytuacji powinienem porzucić służbę Królowi, czy raczej dochować rycerskiej przysięgi wbrew memu sercu? Liczę na Waszą przychylność.
Z wyrazami Szacunku