Kochani Rodzice!
Gdy będziecie czytać ten list, ja będę już na statku, w drodze do Londynu. Przykro mi, że w ten sposób się z Wami żegnam, ale nie znalazłem innego sposobu, aby spełnić swoje marzenia o dalekich podróżach.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego postanowiłem zostawić spokojne życie w Yorku i Was - moich najbliższych? Rozumiem Waszą troskę o mnie, wiem, że nie chcieliście się zgodzić na mój rejs, bo baliście się, że stracicie swojego jedynego syna, nie chcieliście znów cierpieć po stracie kolejnego dziecka. Przyznaję, planując tą wyprawę miałem wiele obaw. Pamiętam jak rozpaczaliście po śmierci moich braci, uwierzcie mi - moje serce rozrywał równie wielki ból. Doszedłem jednak do wniosku, że niestety takie było ich tragiczne przeznaczenie, a moje życie wcale nie musi skończyć się w ten sam sposób - nawet w naszym pięknym i spokojnym Yorku może mnie spotkać coś złego. Nie da się niczego przewidzieć. Nie odbierajcie mojego wyjazdu jako ucieczki od Was i naszego miasta. Nie chodzi o to, że byłem tu nieszczęśliwy, przeciwnie - wiodłem życie wręcz sielankowe, lecz tęsknota za przeżyciem czegoś nowego wygrała. Postanowiłem wyjść naprzeciw swoim marzeniom i doświadczyć czegoś niezwykłego. Wiem, że morze potrafi być okrutne - pamiętam wszystkie Wasze ostrzeżenia, chcę jednak na własnej skórze doznać trudów związanych z wyprawą. Chcę sam zmierzyć się z potężnymi falami, poczuć na twarzy powiew morskiego wiatru... Zrozumcie - bez tego nie byłbym szczęśliwy i straciłbym chęć życia.
Drodzy Rodzice, obiecuję, że będę na siebie uważał i nie będę niepotrzebnie ryzykował. Wychowaliście mnie przecież na rozsądnego człowieka. Na pewno wrócę i opowiem o wszystkich przygodach, które mnie spotkały. Pamiętajcie, że bardzo Was kocham i jestem przy Was myślami. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą nieoczekiwaną decyzję.
Wasz kochający syn
Robinson