Gimnazjum w Klerykowie możemy poznać dzięki powieści Stefana Żeromskiego "Syzyfowe prace". Pisarz pokazuje nam w niej szkołę z czasów, kiedy Polska nie istniała na mapie Europy i wszystkie kraje były przekonane o jej końcu. Szkoła ówczesna różniła się od współczesnej także architekturą, ale najważniejsze były tu różnice w sposobie nauczania.
Najgorsze w gimnazjum z czasów zaborów było to, że nie można było posługiwać się w nim językiem polskim, w szkołach, a także w urzędach obowiązywał język zaborcy - w tym przypadku rosyjski. Za używanie ojczystego języka uczniowie byli surowo karani. Musieli mówić po rosyjsku nie tylko w szkole, ale także na stancjach, na których mieszkali, gdyż w każdej chwili ludzie opiekujący się stancją mogli donieść, że uczniowie nie stosują się do nakazów. Obok tego istniał również zakaz czytania polskiej literatury, uczniowie jednak go łamali, czytając w ukryciu dzieła wybitnych polskich twórców, zwłaszcza romantyków, których sposób pisania był bliski uczniom gimnazjum w Klerykowie, zwłaszcza po tym, jak pojawił się w nim Andrzej Radek. Dziś nie mamy takich problemów, w szkołach uczymy się często kilku języków obcych, nikt nie zabrania nam używać języka ojczystego. Możemy się nim posługiwać niezależnie od pory, miejsca na ziemi i mamy te pewność, ze nie zostaniemy za to ukarani.
Od współczesnego gimnazjum różni się klerykowskie także tym, że nie jesteśmy pod stałą kontrolą nauczycieli. W tamtych czasach do obowiązków nauczycieli należało sprawowanie opieki nad uczniami przez cały dzień, niezależnie od jego pory. Bardzo często jednak sprawowanie opieki było bardziej szpiegowaniem, kontrolowaniem, podsłuchiwaniem. Nauczycieli sprawdzali pokoje swoich uczniów niezależnie od czasu, przychodzili niezapowiedzianie. Byli oni także uprawnieni do rewidowania pokoi, jeśli tylko pojawiło się podejrzenie, iż przechowywane są w nich niedozwolone dzieła, zwłaszcza polskich romantyków. Teraz na szczęście nauczyciele nie mają nad nami kontroli po tym, jak skończymy lekcje i wyjdziemy ze szkoły.
Wręcz tragicznie przedstawiała się kwestia nauki języka ojczystego, który w pewnym momencie powrócił do szkół. Jego nauczanie odbywało się albo wczesnym rankiem, albo późnym wieczorem, czyli w porach, które niezbyt sprzyjały uczniom. Aby dodatkowo ich zniechęcić przygotowano bardzo nieciekawy program nauczania. Nic jednak nie było w stanie przeszkodzić uczniom w poznawaniu polskiej literatury. Całe jej piękno i bogactwo uczniowie gimnazjum w Klerykowie odkryli dopiero wówczas, kiedy wśród nich pojawił się nowy uczeń - Andrzej Radek.
W szkole prowadzonej przez zaborców stosowano nauczanie pamięciowe, które jak wiemy, eliminuje wszelkie przejawy myśli własnych, krytycyzm, kreatywność. Wmawiano uczniom, że przez bycie Polakiem skazani są na klęskę.
Zaborcy czynili wszystko, aby doprowadzić Polskę do upadku. Zaczęli od szkół, gdyż to w nich kształtują się nasze charaktery, dzięki nim poznajemy otaczający nas świat. Oni pokazywali, że polskość jest nic niewartą rzeczą. Mimo to nie poddaliśmy się, a dziś dzięki temu możemy uczyć się w wolnej szkole. Powinniśmy to docenić, zwłaszcza teraz, kiedy znamy historię gimnazjum w Klerykowie.