Żeromski przedstawia nam w "Siłaczce" postać lekarza, który ma praktykę na prowincji. Zasiedział się tam i wrósł w środowisko małego miasteczka. Ideały młodości odeszły do lamusa.

Paweł Obarecki studiował medycynę i zaraz po studiach osiadł w Obrzydłówku i tam leczył ludzi, nic prawie na tym nie zarabiając. W czasach studenckich zakochał się Stanisławie Bozowskiej, zdolnej koleżance z roku. Spotyka ją ponownie przy końcu jej żywota. Próbuje wtedy jeszcze o nią walczyć, ale ona jest tak wycieńczona trudnym życiem w samotności i zmaganiem się z biedą, że nie udaje mu się jej przywrócić życiu.

Pozytywistyczne ideały pchnęły go do czynienia zadość potrzebom ludności wiejskiej. Jednak ta go w ogóle nie rozumiała i nie chciała poddać się jego radom. Okazało się, że chwalebne poświęcenie na nic się zdało wobec ciemnoty ludu. Doktor nie wytrzymał, stał się jak każdy wiejski lekarz, który już nie wierzy w ideały i leczy tylko siłą rozpędu, właściwie polegając na zdrowym rozsądku swoich podopiecznych. Nie ma już w nim wiary we własne siły i rezygnuje z rewolucyjnych rozwiązań w dziedzinie higieny.

Jego życie przestało mieć sens. Można powiedzieć, że żył siłą przyzwyczajenie. Nie widział już przed sobą żadnych wielkich celów, byle tylko w miarę dobrze żyć i żeby nikt nie zakłócał gnuśnej egzystencji. Był sam i nawet nie próbował szukać kogoś, kto wypełniłby tę lukę w jego kontaktach z ludźmi. Wpadł w odrętwienie i będąc jeszcze młodym żył prawie jak starzec zmęczony życiem. Nudził się strasznie, ale nie miał zamiaru niczego ryzykować, żeby zmienić taki stan rzeczy. Dosyć dobrze się ustawił i to mu odpowiadało. Kiedy ponownie zetknął się ze Stanisławą, wydawało się, że w jego życiu coś się zmieni, ale ona umarła i Paweł powrócił d zwykłej rutyny i rozleniwienia, w którym nie było miejsca na ideały.

Sądzę, że postać Żeromskiego pokazuje do czego prowadzi brak wyższych aspiracji i poddawanie się fali bieżących wypadków.