W. Szekspir Król Lear, bohater główny, tytułowy; ojciec Goneryli, Regany i Kordelii
Wygląd: dostojny, siwy starzec
Charakterystyka: Na początku jest nawet śmieszny, budzi politowanie. Jest despotycznym władcą, choć chyba niegroźnym i dość lubianym. Wydaje mu się, iż zna się na ludzkich charakterach. Jego decyzja o podziale królestwa jest nieuzasadnionym kaprysem, wydaje się niedorzeczna. W świecie kronik i tragedii Szekspirowskich nie ma władców, którzy sami rezygnują z korony. O tron się walczy, zabija w jego obronie, ale nie abdykuje się dobrowolnie. W tym momencie Lear jest śmieszny i budzi w sercach córek pogardę
Najbardziej niedorzeczne jest przekonanie Leara, że można zachować przywileje i tytuł króla, nie sprawując władzy. Przy tym Lear jest popędliwy, gwałtowny, łatwo wpada w gniew. Naiwnie wierzy w piękne słowa Regany i Goneryli, a z gniewem odtrąca najukochańszą córkę, bo nie chciała słowami świadczyć miłości. Jego gniew, pycha, samowola nie znają granic. Wyrzuca z kraju oddanego dworzanina, grożąc mu nawet śmiercią, za to, że miał inne zdanie i śmiał wziąć w obronę krzywdzoną Kordelię
W pierwszych tygodniach nowej sytuacji króla-emeryta w niczym nie zmienił swego postępowania sobiepana: jeździ na łowy, bije służbę, rozkazuje córce stawić się przed sobą. Nie trafiają do niego rozsądne docinki Błazna, starającego się uzmysłowić mu, że córka i jej dworzanie traktują go z góry, lekceważąco. Lear z trudem to dostrzega, a gdy Goneryla robi mu wymówki, wpada w gniew, złorzeczy i przeklina, obraża się i wyjeżdża do drugiej córki
Z trudem dociera do niego, że popełnił błąd i ponosi tego konsekwencje. Nadal jednak łudzi się co do drugiej córki. Wkrótce przekonuje się, iż Regana popiera Gonerylę i również żąda ograniczenia liczebności jego orszaku. Wtedy wpada w panikę i zaczyna prosić. Przypomina swoją starość, grozi zemstą, wreszcie wyjeżdża, nie wiedząc dokąd. Stopniowo zstępuje po schodach poniżenia. Gdy wreszcie zrozumiał na co się skazał, budzi współczucie. Zaklina żywioły, by unicestwiły świat, który rozpada się na jego oczach
Przeklina córki, wzywa na pomoc bogów. Jego monolog jest patetyczny, wzniosły, pełen gróźb i gorzkich wyznań. Lear jest wielki w swym cierpieniu, przypomina Hioba, ale nadal nie rozumie, dlaczego córki odpłaciły mu taką niewdzięcznością. Staje się biednym, słabym, starym, wzgardzonym człowiekiem. Zaczyna dostrzegać krzywdę innych ludzi, uczy się współczucia, dochodzi do przekonania, że człowiek jest tylko nędznym robakiem, stopniowo pogrąża się w obłęd. W obłąkaniu wciąż rozpamiętuje swoją krzywdę, odgrywa scenę sądu nad córkami. Cierpienie wypala go, zaczyna mówić jak własny Błazen, gorzki filozof, staje się wreszcie "ludzkości zrujnowanym szczątkiem", rozumiejącym, że przychodzimy na świat płacząc, bo jest on "wielką sceną błazeństw". Wstydzi się wreszcie swego postępku wobec Kordelii. Przechodzi wielką przemianę. Gdy Kordelia odnajduje go, jest szczęśliwy, prosi ją o przebaczenie. Nawet idąc do więzienia, czuje się szczęśliwy, bo idzie z Kordelią. Stał się cichy, pokorny, bo zrozumiał sens istnienia. Musi jednak przeżyć jeszcze jeden cios, który go zabija - śmierć Kordelii
Rola w utworze: Jest postacią monumentalną i niewypowiedzianie tragiczną przez swe bezzasadne cierpienie. Nie jest to tragizm bohatera antycznego zmagającego się z przeznaczeniem i ponoszącego klęskę w obronie wielkich wartości. Lear nie budzi litości i trwogi, lecz bezgraniczne współczucie.