Pergamin znaleziony w Krakowie
Nazywam się Nel Rawlison, a moim przyjacielem i opiekunem jest Staś Tarkowski. Zostaliśmy porwani przez okrutnego Gebhra, Chamisa i Idrysa. Na szczęście Idrys zachorował i nie mógł jechać z nami do Faszody, a pozostali porywacze już nie żyją. Mieszkam teraz razem ze Stasiem, Meą i Kalim w baobabie o nazwie Kraków. Mea i Kali byli niewolnikami, ale ich uwolniliśmy i dobrze ich traktujemy. Wcześniej przeżyłam straszne przygody, które teraz opiszę. Gdy nas porywali, bardzo się bałam. Pewnego razu zrzuciłam na ziemię swoje rękawiczki, żeby zostawić ślady dla pogoni, Gebhr, który zauważył ten gest, uderzył mnie biczem. Staś rzucił się na niego, ale wtedy jeszcze bardziej go wychłostano. Jednak udało mu się przekonać Beduinów, żeby lepiej mnie traktowali. On jest bardzo odważny i zawsze mnie broni. Gdy zaprowadzono nas do Mahdiego, nie wyrzekł się wiary chrześcijańskiej i nie ukląkł przed prorokiem. W zdobytym przez Arabów Chartumie leżało mnóstwo zabitych ludzi. W Omdurmanie było bardzo dużo słomianych chat, gdzieniegdzie porozstawiano też namioty. Panował tam głód, dzieci żebrały, bito Europejczyków i Egipcjan. Zaczepił nas tam Grek Kaliopuli. Dostaliśmy od niego trochę jedzenia i chininy-leku na febrę. Grek przekupił też szejka, żeby patrzył, czy może Gebhr i Chamis nie robią nam nic złego. Dzięki temu, gdy uderzono Stasia, Hatim zarządził karę dla Gebhra również go uderzając, ale więcej razy. Za to wszystko Sudańczyk mścił się na Kalim, który był jeszcze wtedy niewolnikiem. Kiedy już uwolniliśmy się od naszych prześladowców, przeżyliśmy jeszcze jedną okropną przygodę, podczas której bardzo się baliśmy. Była wtedy burza. Uciekaliśmy przed deszczem, gdy nagle otoczyły nas lwy. Staś i Kali pomagali mi i Mei wejść na drzewo. Musieliśmy tam przesiedzieć całą noc, zmoczeni, brudni, zmęczeni i bardzo przestraszeni. Kilka naszych koni uciekło, a niektóre zginęły. Ale to było dawno. Mieszkamy w potężnym drzewie – baobabie, a naszą siedzibę nazwaliśmy Krakowem. Jest tam również miejsce dla mojego psa Saby. Odnalazł nas niedługo po porwaniu, a Beduini pozwolili nam go zatrzymać. Mamy też swojego słonia, którego nazwałam King. Najpewniej uciekał z buszu podpalonego przez Smaina i tak znalazł się w wąwozie. Podczas burzy oberwała się skała i go uwięziła. Zwierzę siedziało tam już kilka tygodni, dlatego Kali zbiera dla niego owoce i gałęzie, które mu dajemy. Chętnie je to wszystko i powoli wraca do zdrowia. Cieszę się że mamy bezpieczne schronienie, jedzenie i nadzieję że przeżyjemy i spotkamy się jeszcze kiedyś z naszymi ojcami.
Nel Rawlison
JoaKora
Nadzieja Bryka
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
JoaKora
Nadzieja Bryka