Bolesław Prus
Lalka
Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle opanowała go straszna rozpacz. Zdawało mu się, że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę, on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać. Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć.
Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się, skąd mu się biorą takie żakowskie myśli. Przecież panna Izabela ma prawo jechać, kiedy chce, gdzie chce i z kim jej się podoba...
– Długo pani jeszcze zabawi na wsi? – spytał.
– Najwyżej miesiąc.
– Miesiąc!... – powtórzył. – Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa?...
– O tak, bardzo prosimy... – odparła. – Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana.
– A pani?
Zarumieniła się i milczała.
– Nie odpowiada pani... – rzekł Wokulski. – Nie domyśla się pani nawet, jak jest mi drogie każde jej słowo, których tak mało słyszałem... I oto dziś odjeżdża pani, nie zostawiając mi nawet cienia nadziei...
– Może czas to zrobi – szepnęła.
– Bodajby zrobił! – w każdym razie coś pani powiem. Widzi pani, w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie, eleganckich, z tytułami, nawet z majątkiem większym niż mój... Ale przywiązania, jak moje, chyba pani nie znajdzie. Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień, takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie.
I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek. Los to robi. Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani! Ile klęsk musiało spaść na ogół, zanim ja, ubogi chłopak, mogłem zdobyć ukształcenie, które mi dziś pozwala mówić z panią. Jaki traf popchnął mnie do teatru, gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią. A na majątek, który posiadam, czy może nie złożył się szereg cudów?...
Kiedy dziś myślę o tych rzeczach, zdaje mi się, że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią. Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony, ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu. I nie jestże to dziwne, że ja sam, zamiast bawić się z kobietami, jak robią inni, unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną, na panią...
Panna Izabela nieznacznie otarła łzę. Wokulski, nie patrząc na nią, mówił:
– Nie dalej jak teraz, kiedy byłem w Paryżu, miałem przed sobą dwie drogi. Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku, który może zmieni dzieje świata, druga do pani. Wyrzekłem się tamtej, bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch: nadzieja, że mnie pani pokocha. Jeżeli to jest możliwym, wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani; bo sława to liczman, za który własne szczęście poświęcamy dla innych. Ale jeżeli się łudzę, tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie. Powiedz, że nie masz i nie będziesz miała nic dla mnie i... Wrócę tam, gdzie może od razu powinienem był zostać.
– Czy tak?... – dodał, biorąc ją za rękę. Nie odpowiedziała nic...
– Więc zostaję... – rzekł po chwili. – Będę cierpliwym, a pani sama da mi znak, że spełniły się moje nadzieje.
Rozprawki (Język polski)
Odpowiedzi (1)
Anonim 09.11.2020 09:19
teza: Nadzieja daje człowiekowi siły do działania.
-W tym fragmencie Wokulski ma nadzieje na ponowne spotkanie Izabeli. Niejednoznaczna odpowiedź dziewczyny, nie świadczy o jej niechęci i braku zainteresowania. Daje w ten sposób chłopakowi możliwość do starania się. Dzięki temu Wokulski ma nadzieję i nie poddaje się. Jak wiemy z późniejszych losów tej dwójki, chłopak pod wpływem nadziei na zdobycie Izabeli, podejmuje ryzyko i pomnaża majątek.
-Prus w swojej powieści porusza temat walki narodowowyzwoleńczej. Polacy mają nadzieję na odzyskanie niepodległości. Przykładem jest Rzecki, który wyczekuje powrotu Napoleona. Wierzy on, że bohater wyzwoli naród pod opresją sił nieprzyjaciela.
- w "Dżumie" Camusa doktor Rieux i jego współpracownicy mają nadzieję na przezwyciężenie choroby. Daje im to siły i motywację do działania. Dzięki temu, pomimo trudów, nie poddają się. Udaje im się zwalczyć zarazę.
-
Najlepsza odpowiedź