Wybierz przedmiot
Wybierz, czego potrzebujesz
1) napisz swoją historię przed panowaniem smoka Smauga (hobbit)-coś wymyślonego nie z książki
2) napisz jak rozpętałeś bitwę pięciu Armii -(HOBBIT) -( MOJA WYMYŚLONA BITWA )
Opowiadania (Język polski)
Pytania
Polecamy na dziś
Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.
Odpowiedzi (1)
Szynszylyca06
Profesor Bryk
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
Szynszylyca06 04.12.2024 00:51
jak rozpętałem bitwę pięciu armii
To była chwila, której nikt się nie spodziewał. Nawet ja – Baggins z Bag End – nie sądziłem, że moje działania, choć początkowo niewinne, staną się iskrą zapalną jednego z największych starć w historii Śródziemia. A wszystko zaczęło się od... jabłka.
Przed bitwą: nieporozumienie
Wszystko działo się w Ereborem, gdzie krasnoludy, ludzie i elfowie zgromadzili się wokół skarbów smoka Smauga. Napięcie w powietrzu było wyczuwalne. Thorin, z jego obsesją na punkcie Arcyklejnotu, stał się coraz bardziej nieufny wobec każdego, kto choć spojrzał na złoto. Z drugiej strony, król Thranduil i Bard patrzyli na siebie spod przymrużonych powiek, jakby każde słowo mogło sprowokować wojnę.
Mnie zaś posadzono na uboczu, abym – jak zwykle – nie wtrącał się w sprawy „ważniejszych” istot. A ja, Bilbo Baggins, co robiłem? Szukałem czegoś do jedzenia.
Wędrując po obozowisku, znalazłem jabłko. Duże, czerwone, aż błyszczące – było wystawione w koszu w namiocie elfów. Nie zastanawiając się zbyt długo, wziąłem je i zacząłem zajadać. Nie wiedziałem, że był to symboliczny dar pokoju, który Thranduil miał przekazać Bardowi w nadziei na załagodzenie konfliktu.
Pierwsza iskra
W tym momencie do namiotu wszedł elf, który natychmiast zauważył brak jabłka. Krzyk, który podniósł, sprowadził całe obozowisko elfów. Gdy próbowałem wytłumaczyć, że „to tylko jabłko” i „nie wiedziałem”, jeden z żołnierzy zauważył, że jabłkowy ogryzek wypadł mi na ziemię... dokładnie na granicy między obozami ludzi i krasnoludów.
„To krasnoludy ukradły jabłko!” – usłyszałem nagle.
Zanim zdążyłem zaprotestować, wiadomość rozeszła się lotem błyskawicy. Ludzie spojrzeli na krasnoludy z podejrzliwością. Krasnoludy, w ich naturalnym gniewie, zaczęły się tłumaczyć – krzykiem, oczywiście. W międzyczasie elfowie uznali, że to ludzie ukradli ich dar, bo przecież „krasnoludy nie interesują się owocami”.
Sytuacja eskaluje
Nie minęła godzina, a wszystkie trzy strony stanęły naprzeciw siebie z mieczami w dłoniach. Krzyki i oskarżenia wypełniły dolinę przed Samotną Górą. Ja stałem z boku, ukryty za głazem, czując, że moje dni w Śródziemiu są policzone.
I wtedy pojawili się gobliny.
Gobliny i Wargowie: nieproszony gość
Gobliny, widząc, że trzy wielkie armie są zajęte kłótnią, postanowiły wykorzystać sytuację. Zaczęły atakować z ukrycia, początkowo z mniejszą grupą wargów. Krasnoludy, ludzie i elfowie, zamiast walczyć ze sobą, nagle zostali zmuszeni do walki z tym nowym zagrożeniem.
A ja? Próbowałem wymknąć się niezauważony. Niestety, zauważył mnie ork, który chyba pomyślał, że jestem jakimś ważnym dowódcą. Rzucił się na mnie, a ja, w przypływie desperacji, chwyciłem znaleziony na ziemi miecz (czy raczej długi nóż) i zamachnąłem się na oślep. Trafiłem go w kolano – co, jak się okazało, było całkiem skuteczne.
Widząc to, krasnoludy zaczęły krzyczeć, że „Bilbo walczy za nas!”, co tylko jeszcze bardziej rozjuszyło elfów, którzy uznali, że ich dawny wróg „przejął” ich cennego hobbitowego sprzymierzeńca. Chaos rozgorzał na dobre.
Rozpętanie bitwy
Wkrótce nikt nie wiedział, kto walczy z kim. Gobliny atakowały wszystkich, krasnoludy próbowały chronić skarb, elfowie walczyli o swoją dumę, a ludzie starali się przetrwać.
A ja? Próbowałem nie dać się zabić. Słyszałem krzyki Thorina, który rozkazywał swoim wojownikom, widziałem strzały elfów świszczące nad głowami i miecze ludzi walczących z wargami. W pewnym momencie wpadłem do płytkiego strumyka, z którego próbowałem wydostać się niezauważony – niestety, nie zauważyłem, że w mojej kieszeni znalazł się pierścień.
Założyłem go, stając się niewidzialnym, i usiadłem na skale, obserwując z góry bitwę, którą – bez żadnej przesady – można było nazwać bitwą pięciu armii.
Po wszystkim
Kiedy kurz opadł, gobliny zostały rozbite, a zwaśnione strony uznały, że lepiej współpracować, niż ginąć w chaosie. Nikt jednak do końca nie wiedział, jak to się zaczęło. A ja, Bilbo Baggins, postanowiłem niczego nie wyjaśniać.
Jeśli ktoś pytał mnie, jak rozpętała się bitwa pięciu armii, zawsze odpowiadałem: „Cóż, to długa historia. Ale chyba to nie ja jestem tutaj bohaterem”.
I tak oto historia została zapomniana. Ale ja wciąż wiem, że wszystko zaczęło się od tego jednego, niewinnego jabłka.
Najlepsza odpowiedź