Napisz opowiadanie, w którym przedstawisz jak zmieniło się życie bohatera - narratora po otrzymaniu listu. Zastosuj dialog. UWAGA! Bohaterem - narratorem ma być postać z lektury obowiązkowej. 200 słów + dialog
Pewnego dnia w New Yorku spotkałem całkiem przypadkiem Skawińskiego, byłego latarnika z Aspinwall, znałem się z nim bo któż jak nie ja? Przywoziłem mu codziennie porcje świeżej żywnosości. Nie wyglądał zbyt najlepiej. Ubrany był w swój garnitur w którym (jak pamiętam chodził na co dzień) u swej piersi miał przywierzszone swoje krzyże, które otrzymał w poszczególnych wojnach w których brał udział. Gdzieś zaginęła jego żołnierska postawa, specyficzne poczucie humoru, widać było na pierwszy rzut oka, że już poważna starość zaczyna go dopadać . Na twarzy jego malował się smutek i przygnębienie po stracie swojej posady w latarni, lecz mimo tego uśmiechnął się do mnie. Spytałem się - dobrze ci się żyje tutaj?On odpowiedział-jakoś leci, w latarni bywało lepiej. Szkoda mi się go zrobiło, nasz nieustraszony były latarnik który był prawie na wszystkich kontynentach, człowiek który stoczył wiele bitew, abyśmy byli wolni. W pewnej chwili miałem chęć powiedzenia mu ,,Skawiński latarnia znowu na ciebie czeka, wracamy najbliższym promem do Aspinwall”, lecz to nie ode mnie zależało. Dowiedziałem się, że znalazł sobie prawdopodobnie posadę w porcie, jako rybak. . Jeszcze mimo tego wieku wypływa na dalekie morze ( no cóż takie życie) Rozmawialiśmy jeszcze jakieś pół godziny, ze względu na obowiązki jakie na nas spoczywały.
LUB
Kiedy zobaczyłam Alinę z prawie pełnym dzbankiem malin wściekłem się, udając że dalej próbuje znaleźć więcej malin wymyślałam przeróżne sposoby jak się jej pozbyć. W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwała mnie biała koperta która mignęła mi gdzieś przed oczyma, zaintrygowana co może być jej zawartością sięgnęłam po nią, rozsiadłam się niezbyt wygodnie na leśnej ściółce, rozpieczętowałam kopertę i zaczęłam czytać. Okazał się to być list ale nie taki zupełnie byle jaki bo, pisała go osoba w podobnej sytuacji do mojej tyle że ona, zdążyła wcielić swoje potworne plany w życie pozbawiając przy tym żywotu wielu ludzi. Ona niestety nie dostała takiego listu przed jej pierwszym złym uczynkiem. Dało mi to wiele do myślenia, włożyłam kopertę w praktycznie pusty dzbanek i powolnym krokiem skierowałam się w stronę chaty. Będąc blisko zobaczyłam Alinę wręczającą jej pełniutki dzban Kilkorowi a z daleka zaczęła machać do mnie matka
-Zaczynaliśmy się już o ciebie martwić Balladyno, przykro mi ale Alina dotarła tutaj przed tobą w dodatku z pełnym dzbanem malin- rzekła moja matka z lekkim rozczarowaniem w głosie.
-Wybaczcie ale zatrzymało mnie coś, gratuluje wygranej Alino i życzę szczęścia z Kilkorem- te słowa źle przechodziły mi przez gardło ale dotarło do mnie że muszę się pogodzić z przegraną i żyć dalej jeżeli nie chce skończyć tak jak osoba z listu.
-Dzięki siostro miejmy nadzieje że i tobie się kiedyś poszczęści i znajdziesz sobie męża- kiedy to powiedziała Kilkor zaproponował mojej siostrze powrót do jego zamku ponieważ zapadał już zmrok. Weszłam z matką do chaty, położyłam się na swoim posłaniu i ponownie przeczytałam list nie mogłam zasnąć tej nocy przez te okrutne uczynki opisane w liście, przyszło mi nawet na myśl że muszę zmienić swoje podejście do innych bo łudząco przypominałam z zachwiania osobę z listu. Następnego ranka moja matka wysłała mnie do lasu po drewno na opał z początku chciałam jej odmówić ale miałam się zmieniać wiec oto jestem nowa uczynna Balladyna. Po około czterdziestu minutach niezbyt owocnej pracy zagadną mnie Grabiec.
-Witaj Balladyno, dosyć niesłychane żeby spotkać cię przy pracy co się tobie stało ?- zagadną mnie Grabiec z lekka kpiącym tonem.
-Każdy kiedyś dorasta i poważnieje nieprawdaż? - odparłem.
-Prawdaż, nieprawdaż twój okres dorastania się zakończył wiec takie zmiany musiały mieć swój powód- po wymianie zdań przypomniałam sobie dlaczego chciałam zerwać kontakt z tym prostakiem.
-Zupełnie przypadkiem zasłychnęłam
Odpowiedzi (1)
WikaDaria
Wschodząca gwiazda
Punkty rankingowe:
Zdobyte odznaki:
WikaDaria 15.02.2021 10:58
Pewnego dnia w New Yorku spotkałem całkiem przypadkiem Skawińskiego, byłego latarnika z Aspinwall, znałem się z nim bo któż jak nie ja? Przywoziłem mu codziennie porcje świeżej żywnosości. Nie wyglądał zbyt najlepiej. Ubrany był w swój garnitur w którym (jak pamiętam chodził na co dzień) u swej piersi miał przywierzszone swoje krzyże, które otrzymał w poszczególnych wojnach w których brał udział. Gdzieś zaginęła jego żołnierska postawa, specyficzne poczucie humoru, widać było na pierwszy rzut oka, że już poważna starość zaczyna go dopadać . Na twarzy jego malował się smutek i przygnębienie po stracie swojej posady w latarni, lecz mimo tego uśmiechnął się do mnie. Spytałem się - dobrze ci się żyje tutaj?On odpowiedział-jakoś leci, w latarni bywało lepiej. Szkoda mi się go zrobiło, nasz nieustraszony były latarnik który był prawie na wszystkich kontynentach, człowiek który stoczył wiele bitew, abyśmy byli wolni. W pewnej chwili miałem chęć powiedzenia mu ,,Skawiński latarnia znowu na ciebie czeka, wracamy najbliższym promem do Aspinwall”, lecz to nie ode mnie zależało. Dowiedziałem się, że znalazł sobie prawdopodobnie posadę w porcie, jako rybak. . Jeszcze mimo tego wieku wypływa na dalekie morze ( no cóż takie życie) Rozmawialiśmy jeszcze jakieś pół godziny, ze względu na obowiązki jakie na nas spoczywały.
LUB
Kiedy zobaczyłam Alinę z prawie pełnym dzbankiem malin wściekłem się, udając że dalej próbuje znaleźć więcej malin wymyślałam przeróżne sposoby jak się jej pozbyć. W pewnym momencie z rozmyśleń wyrwała mnie biała koperta która mignęła mi gdzieś przed oczyma, zaintrygowana co może być jej zawartością sięgnęłam po nią, rozsiadłam się niezbyt wygodnie na leśnej ściółce, rozpieczętowałam kopertę i zaczęłam czytać. Okazał się to być list ale nie taki zupełnie byle jaki bo, pisała go osoba w podobnej sytuacji do mojej tyle że ona, zdążyła wcielić swoje potworne plany w życie pozbawiając przy tym żywotu wielu ludzi. Ona niestety nie dostała takiego listu przed jej pierwszym złym uczynkiem. Dało mi to wiele do myślenia, włożyłam kopertę w praktycznie pusty dzbanek i powolnym krokiem skierowałam się w stronę chaty. Będąc blisko zobaczyłam Alinę wręczającą jej pełniutki dzban Kilkorowi a z daleka zaczęła machać do mnie matka
-Zaczynaliśmy się już o ciebie martwić Balladyno, przykro mi ale Alina dotarła tutaj przed tobą w dodatku z pełnym dzbanem malin- rzekła moja matka z lekkim rozczarowaniem w głosie.
-Wybaczcie ale zatrzymało mnie coś, gratuluje wygranej Alino i życzę szczęścia z Kilkorem- te słowa źle przechodziły mi przez gardło ale dotarło do mnie że muszę się pogodzić z przegraną i żyć dalej jeżeli nie chce skończyć tak jak osoba z listu.
-Dzięki siostro miejmy nadzieje że i tobie się kiedyś poszczęści i znajdziesz sobie męża- kiedy to powiedziała Kilkor zaproponował mojej siostrze powrót do jego zamku ponieważ zapadał już zmrok. Weszłam z matką do chaty, położyłam się na swoim posłaniu i ponownie przeczytałam list nie mogłam zasnąć tej nocy przez te okrutne uczynki opisane w liście, przyszło mi nawet na myśl że muszę zmienić swoje podejście do innych bo łudząco przypominałam z zachwiania osobę z listu. Następnego ranka moja matka wysłała mnie do lasu po drewno na opał z początku chciałam jej odmówić ale miałam się zmieniać wiec oto jestem nowa uczynna Balladyna. Po około czterdziestu minutach niezbyt owocnej pracy zagadną mnie Grabiec.
-Witaj Balladyno, dosyć niesłychane żeby spotkać cię przy pracy co się tobie stało ?- zagadną mnie Grabiec z lekka kpiącym tonem.
-Każdy kiedyś dorasta i poważnieje nieprawdaż? - odparłem.
-Prawdaż, nieprawdaż twój okres dorastania się zakończył wiec takie zmiany musiały mieć swój powód- po wymianie zdań przypomniałam sobie dlaczego chciałam zerwać kontakt z tym prostakiem.
-Zupełnie przypadkiem zasłychnęłam
Najlepsza odpowiedź