B. Prus Nawrócony, bohater główny i tytułowy; skąpiec
Wygląd: Sylwetka chciwca została w noweli zarysowana niezwykle ostro. Prus opisuje go ze złośliwym, zjadliwym humorem. Już wygląd zewnętrzny świadczy o jego przykrej naturze: "Był to starzec wysoki, chudy, pochylony. Liczył około siedemdziesięciu lat i miał czarne, dosyć gęste włosy, upstrzone siwymi kosmykami. Nie posiadał ani jednego zęba, a spiczasta broda zbiegała mu się z haczykowatym nosem, co fizjognomii starca nie nadawało przyjemnego wyrazu"
Życiorys: O charakterze pana Łukasza świadczy całe jego życie: jako dziecko "wydrwiwał on od swoich rówieśników zabawki", jako uczeń pracował dla nagród, jako pracownik chciał "wykonywać wszystkie prace, zabierać wszystkie pensje i łaski zwierzchników". To ostatnie było już trudniejsze, więc skupił się na gromadzeniu dóbr. Zachłanność, egoizm pozbawiły go przyjaciół i znajomych. Gromadząc majątek, wcale z niego nie korzystał: jadał licho, nigdzie nie bywał, nie dbał o zdrowie. Żona rychło mu zmarła i zostawiła jedną córkę, o którą pan Łukasz wcale się nie troszczył, wydał ją szybko za mąż i procesował się z zięciem o posag. Żył samotnie i wcale nie czuł potrzeby kontaktów z ludźmi. Przez jakiś czas miał rozrywkę - grywał w preferansa z adwokatem Kryspinem, sędziami i prokuratorem. Gdy koledzy pomarli, został mu tylko Kryspin
Charakterystyka: Nie żył w zgodzie z sąsiadami, kłócił się z nimi o komorne, nie dbał o dom. Nie było w nim za grosz współczucia, litości. Zagroził rodzinie stolarza licytacją, mimo że widział ich nędzę spowodowaną chorobą ojca - jedynego żywiciela. Nie zapłacił murarzowi, który u niego pracował, a nawet zajął mu narzędzia, uniemożliwiając pracę zarobkową. Był więc wyzyskiwaczem, oszustem. Nic sobie nie robił z tego, że ludzie źle o nim mówili i wynajmowali mieszkania w jego kamienicy tylko w ostateczności
O skąpstwie pana Łukasza dobitnie świadczą medytacje na temat wielokrotnie łatanego i wreszcie wyrzuconego na śmietnik pantofla - chciwiec jeszcze się zastanawia, czy może nie za wcześnie go wyrzucił. Na wieść o śmierci Kryspina martwi się głównie tym, że jego zastępcy będzie musiał zapłacić, a Kryspinowi nie płacił za prowadzenie procesu. Nie ma zupełnie poczucia, że czyni źle. Na myśl o piekle stwierdza: "Za co (...) Cóżem ja komu winien?" i dodaje: "Naturalnie, żem nic nikomu nie winien... Jak żyję, nie pożyczałem pieniędzy od nikogo!...". W zestawieniu tych dwóch znaczeń słowa "winien" wyraźnie widać charakter Łukasza. Jedyna wina, według niego, to być komuś winnym jakieś dobra; o moralnym sensie winy i grzechu bohater nie ma pojęcia. Także w piekle myśli tylko o pieniądzach i dziwi się, iż nie mają one tutaj żadnej wartości. Nie rozumie, dlaczego się tam znalazł, a na pytania o czyny bezinteresowne odpowiada, że bezinteresownie postępował przez całe życie, ale nie pamięta, co takiego robił, bo jest stary. Jest więc niepoprawny, zatwardziały, nie rozumie swoich błędów, poddany egzaminowi nie zdaje go. Dlatego tak trudno uwierzyć w jego poprawę po przebudzeniu, natomiast prawdziwe i szczere wydaje się jego stwierdzenie: "Wczoraj byłem trochę rozstrojony, obiecałem, że cofnę licytacją, i nawet (wstyd mi wyznać!) dałem babie dwa ruble... Ale dziś jestem już zupełnie trzeźwy i uroczyście odwołuję wszystkie nierozsądne obietnice"
Rola w utworze: W osobie pana Łukasza Prus stworzył postać skąpca porównywalną pod względem trafności rysów charakteru z Harpagonem Moliera