„Układy? — krzyknął Sędzia z niezwykłym zapałem —Z układów kwita, już je skończyłem, zerwałem“.„A to co? — przerwał Robak — gdzie rozum? gdzie głowa? Co tu mi Wasze bajesz? jaka burda nowa?“„Nie z mej winy — rzekł Sędzia — proces to wyjaśni:Hrabia pyszałek, głupiec, był przyczyną waśni,I Gerwazy łotr; lecz to do sądu należy.Szkoda, żeś nie był, Księże, w zamku na wieczerzy, Poświadczyłbyś, jak Hrabia srodze mnie obraził“.„Po co Waść — krzyknął Robak — do tych ruin łaził?Wiesz, jak zamku nie cierpię; odtąd moja nogaTam nie postanie. Znowu kłótnia! kara Boga!Jakże tam było? powiedz, trzeba tę rzecz zatrzeć, Już mię znudziło wreszcie na tyle głupstw patrzeć.Ważniejsze ja mam sprawy, niż godzić pieniaczy,Ale jeszcze raz zgodzę“.— „Zgodzić? cóż to znaczy!A idźże mi Waść wreszcie z tą zgodą do licha!— Przerwał Sędzia, tupnąwszy nogą — patrzcie mnicha! Że go przyjmuję grzecznie, chce mnie za nos wodzić!Wiedz Wasze, że Soplice nie zwykli się godzić,Gdy pozwą, muszą wygrać; nieraz w ich imieniuTrwał proces, aż wygrali w szóstem pokoleniu.[…]A potem, czegoż jeszcze wlazł mi tu ten Hrabia?Z jakiem prawem do zamku? Wszak wiesz, przyjacielu,On Horeszkom dziesiąta woda na kisielu!I ma mnie lżyć? a ja go zapraszać do zgody?“
„Bracie! — rzekł ksiądz — ważne są do tego powody.Pamiętasz, że Jacek chciał do wojska słać syna,Potem w Litwie zostawił: cóż w tem za przyczyna?Oto, w domu Ojczyznie potrzebniejszy będzie. Słyszałeś pewnie, o czem już gadają wszędzie,O czem ja wiadomostki przynosiłem nieraz;Teraz czas już powiedzieć wszystko, czas już teraz!Ważne rzeczy, mój bracie! Wojna tuż nad nami!Wojna o Polskę! bracie! będziem Polakami![…]Sędzia słuchając, zwolna okulary składał
I wpatrując się mocno w księdza, nic nie gadał,Westchnął głęboko, w oczach łzy się zakręciły... Wreszcie porwał za szyję księdza z całej siły:„Mój Robaku — wołając — czy to tylko prawda?[…]„Prawda — zawołał Robak — jak Pan Bóg na niebie!“„Błogosławioneż niechaj będą usta, które To zwiastują — rzekł Sędzia, wznosząc ręce w górę —[…]Dziś proś mnie, o co zechcesz, co ci się podoba,Nie odmówię ! Lecz o tym interesie całymZ Hrabią, daj pokój; skrzywdził mnie, już zapozwałem;Czyż wypada?“ Załamał ręce ksiądz „dziwiony.Wlepiwszy oczy w Sędzię, ruszywszy ramiony,Rzekł: „To gdy Napoleon wolność Litwie niesie,Gdy świat drży cały, to ty myślisz o procesie?I jeszczeż po tem wszystkiem, com tobie powiedział,Będziesz spokojnie, ręce założywszy, siedział, Gdy działać trzeba!“ […][…]Hrabia pan, ma u szlachty wielkie zachowanie,Cały powiat ruszy się, jeśli on powstanie;Znając jego majątek, każdy szlachcic powie: Musi to być rzecz pewna, gdy z nią są panowie.Biegę do niego zaraz.“ „— Niech się pierwszy zgłosi, —Rzekł Sędzia, — niech przyjedzie tu, niech mnie przeprosi;Wszak jestem starszy wiekiem, jestem na urzędzie!Co się tycze procesu, sąd arbitrów będzie...“ Bernardyn trzasnął drzwiami. „No, szczęśliwa droga!“Rzekł Sędzia. Ksiądz wpadł w powóz stojący u proga,Tnie biczem konie, łechce lejcami po bokach;Furknęła kałamaszka, ginie w mgły obłokach,Tylko kiedy niekiedy kaptur mnicha bury Wznosi się nad tumany, jako sęp nad chmury.
Wybrałem już dobro ogółu i potrzbuję pomocy do napisania pierwszewgo argumentu odnoście podanego fragmentu. Proszę o pomoc
Rozprawki (Język polski)
Odpowiedzi (0)