Powrót taty

Adam Mickiewicz

Treść lektury

Ballady i romanse

Powrót taty

 

 

 „Pójdźcie, o dziatki, pójdźcie wszystkie razem

Za miasto, pod słup, na wzgórek;

Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,

Pobożnie zmówcie paciórek.

 

  Tato nie wraca: ranki i wieczory

We łzach go czekam i trwodze;

Rozlały rzeki, pełne zwierza bory,

I pełno zbójców na drodze”.

 

  Słysząc to dziatki, biegą wszystkie razem,

Za miasto, pod słup, na wzgórek;

Tam przed cudownym klękają obrazem,

I zaczynają paciórek.

 

  Całują ziemię, potem: w imie Ojca,

Syna i Ducha Świętego,

Bądź pochwalona przenajświętsza Trojca

Teraz i czasu wszelkiego.

 

  Potem: Ojcze nasz i Zdrowaś i Wierzę,

Dziesięcioro i koronki,

A kiedy całe zmówili pacierze,

Wyjmą książeczkę z kieszonki:

 

  I litaniją do Najświętszej Matki

Starszy brat śpiewa, a z bratem:

„Najświętsza Matko, przyśpiewują dziatki,

Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!”

 

  Wtem słychać tarkot, wozy jadą drogą,

I wóz znajomy na przedzie;

Skoczyły dzieci, i krzyczą, jak mogą:

„Tato, ach tato nasz jedzie!”

 

  Obaczył kupiec, łzy radośne leje,

Z wozu na ziemię wylata:

„Ha, jak się macie, co się u was dzieje?

Czyście tęskniły do tata?

 

  Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?

A ot! rozynki w koszyku…”

Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,

Pełno radości i krzyku.

 

  „Ruszajcie! kupiec na sługi zawoła,

Ja z dziećmi pójdę ku miastu”.

Idzie… aż zbójcy obskoczą dokoła,

A zbójców było dwunastu.

 

  Brody ich długie, kręcone wąsiska,

Wzrok dziki, suknia plugawa;

Noże za pasem, miecz u boku błyska,

W ręku ogromna buława.

 

  Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły,

Tulą się pod płaszcz na łonie,

Truchleją sługi, struchlał pan wybladły,

Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie:

 

  „Ach! bierzcie wozy, ach! bierzcie dostatek,

Tylko puszczajcie nas zdrowo,

Nie róbcie małych sierotami dziatek,

I młodej małżonki wdową”.

 

  Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,

Zabiera konie, a drugi:

„Pieniędzy” krzyczy, i buławą sięga;

Ów z mieczem wpada na sługi.

 

  Wtem: „Stójcie, stójcie!” krzyknie starszy zbójca,

I spędza bandę precz z drogi,

A wypuściwszy i dzieci i ojca,

„Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi”.

 

  Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:

„Nie dziękuj! wyznam ci szczerze,

Pierwszybym pałkę strzaskał na twej głowie,

Gdyby nie dziatek pacierze.

 

  Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,

Darzą cię życiem i zdrowiem;

Im więc podziękuj za to, co się stało,

A jak się stało, opowiem:

 

  Z dawna już słysząc o przejeździe kupca,

I ja i moje kamraty,

Tutaj za miastem, przy wzgórku, u słupca,

Zasiadaliśmy na czaty.

 

  Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrusty:

Modlą się dziatki do Boga;

Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty,

A potem litość i trwoga.

 

  Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,

Buława upadła z ręki:

Ach! ja mam żonę, i u mojej żony

Jest synek taki maleńki.

 

  Kupcze, jedź w miasto; ja do lasu muszę.

Wy, dziatki, na ten pagórek

Biegajcie sobie, i za moją duszę

Zmówcie też czasem paciórek”.

Utwór znajduje się w domenie publicznej. Masz prawo do jego wykorzystywania, publikowania i rozpowszechniania. 

Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, Poezje, tom 1 (Wiersze młodzieńcze - Ballady i romanse - Wiersze do r. 1824), wyd. 2 zwiększone, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, Kraków 1922


Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.