Ferdydurke

Witold Gombrowicz

Streszczenie krótkie

Józef ma 30 lat, ale czuje się potwornie zagubiony. Bohater zapada w sen, który dzieje się na granicy jawy. Wydaje mu się, że ma znów 16-17 lat. Chce dojrzeć, dzięki napisaniu książki. Nie do końca się to udaje, ponieważ w jego twórczości rozczytują się przeciętni ludzie, a krytycy nadal mają go za głupca. Obserwuje samego siebie, stojąc obok. Nieoczekiwanie w jego pokoju pojawia się profesor Pimko, który czyta i krytycznie ocenia jego dzieło, uznając, że Józio musi wrócić do szkoły.

Bohater nie ma nic do gadania i rusza z Pimko do szkoły, gdzie zostaje przestawiony kolegom, którzy na siłę chcą udowodnić, że są już dojrzali, bo sypiają z dziewczynami i przeklinają. Zza płotu pilnują ich matki, aby mieć pewność, że synowie tracą swoją niewinność, ale zdradzają ich pupy (niedojrzałość). Chłopcy są oburzeni, gdy Pimko stwierdza, że to ich przeklinanie jest nadal niewinne. Między uczniami dochodzi do podziału na chłopców i chłopięta, a Miętus stwierdza, że Syfona trzeba uświadomić.

Pimko przedstawia Józia dyrektorowi Piórkowskiemu, który z kolei pokazuje idealne ciało pedagogiczne, czyli takie, które uczy według narzuconego schematu, jest nudne i się nie wychyla. W końcu bohater trafia na pierwszą lekcję, którą prowadzi Bladaczka. Nauczyciel wyjaśnia uczniom, że Słowacki wielkim poetą był, bo jego dzieła są doskonałe. Gdy Gałkiewicz mu zaprzecza, belfer z przerażeniem powtarza frazy o wielkości Słowackiego, jakby one miał same w sobie świadczyć o geniuszu poety. W końcu wygrywa i każe Syfonowi odczytać jeden z poematów, który niemal na śmierć zanudza klasę.  Po lekcji dochodzi do kolejnej kłótni między uczniami, kiedy Syfon wyśmiewa się z Miętusa, że chce do parobków. Chłopcy umawiają się na pojedynek na miny.

Rozpoczyna się lekcja łaciny, prowadzona przez starszego nauczyciela. Żaden z uczniów (oprócz Syfona) nie jest przygotowany, ale nauczyciel wierzy we wszystkie ich wymówki. Staruszek próbował przekonać uczniów, że łacina jest bardzo pożyteczna, ale spotkał się z niezrozumieniem. Poparł go jedynie Syfon. Po zakończonej lekcji dochodzi do umówionego pojedynku na miny między Syfonem, wierzącym w ideały i Miętusem, który chciał być jak najdalej od naiwności. Pojedynek wygrywa Syfon, na co wściekły Miętus powala go na ziemię i uświadamia siłą poprzez gwałt przez uszy.

Po tej części utworu autor wtrąca swoją dygresję, tłumacząc się z ewentualnych zarzutów wobec jego twórczości. Uważa, że artyści pozują i nie może znieść zachowania tego środowiska. Dodaje, że prawdziwym twórcą jest każdy człowiek, więc należy wyzwolić się z formy i tworzyć tak, aby autor mógł wyrażać się przez swoje utwory. Pisze także o negatywnym stosunku do krytyków.

Następnie autor opowiada historię profesora Filidora, zajmującego się syntezą i jego przeciwnika anty-Filidora, zajmującego się analizą. Między mężczyznami dochodzi do starcia, w którym cierpi żona Filidora, rozkładająca się na części. Aby ją ratować, profesor odmienia towarzyszkę przeciwnika – Flory Gente, za co anty-Filidor policzkuje Filidora, co odwraca rozkład jego żony. Wreszcie dochodzi do pojedynku między konkurentami, w którym ginie Pani Filidor i Flora. Przeciwnicy prowadzą dalsze życie w innych miejscach, zajmując się m.in. pluciem na ludzi, bieganiem z balonikiem, śpiewaniem, a ich rywalizacja wspominana jest przez profesorów.

Po dygresji akcja utworu wraca do historii Józia. Podczas gdy Miętus gwałci Syfona przez uszy, do sali wchodzi Pimko, chwaląc chłopców za grzeczną zabawę. Zabiera ze sobą Józia i zaprowadza go do mieszkania Młodziaków, w którym bohater ma teraz zamieszkać w wynajętym pokoju. Drzwi otwiera im Zuta Młodziakówna – córka właścicieli i nowoczesna pensjonarka. Gdy czekali na panią domu, Pimko opowiadał chłopcu o łydkach, symbolizujących młode, nowoczesne pokolenie. Chciał, aby Józio zakochał się w pensjonarce. Po czasie przywitała ich Młodziakowa, dumna z nowoczesności córki i gardząca staroświeckością Józia, a następnie pokazała bohaterowi jego pokój obok holu.

Józio chce pokazać prawdziwego siebie przed Zutą, aby zaprzeczyć pozie, w jaką ubrał go Pimko, ale nie udaje mu się dotrzeć do dziewczyny. Odwiedza go Miętus, który zwierza się z zakochania w pensjonarce.

Józio niezmiennie strasznie nudzi się w szkole, podobnie jak jego koledzy. Syfon nie wytrzymał i powiesił się, a Miętus dalej wzdychał do parobków. Józio coraz bardziej zauroczony Zutą szuka sposobu, aby się do niej zbliżyć. Niespodziewanie podczas obiadu z Młodziakami, bohater odzyskuje kontrolę nad sytuacją w domu, gdy doprowadza do ataku śmiechu inżyniera Młodziaka, a jednocześnie do złości – Młodziakową. Następnego dnia podgląda całą rodzinkę w toalecie i łazience, pozostawiając po sobie ślad, aby wiedzieli, że są obserwowani. Następnie podgląda Zutę w pokoju, a gdy dziewczyna i jej matka wychodzą z domu, bohater szpera w prywatnych rzeczach pensjonarki. Znajduje stosy listów od różnych mężczyzn. Podrabia pismo Zuty i pisze listy do Kopyrdy oraz Pimko z zaproszeniem do jej pokoju o północy.

Wieczór w domu Młodziaków jest niespokojny, a bohater nie może doczekać się finału swojego podstępu. Pierwszy do okna Zuty puka Kopydra. Dziewczyna po chwili wahania wpuszcza go do środka i zaczyna namiętnie całować. Wnet znów słyszą pukanie. Kopyrda się ukrywa, a za oknem pojawia się Pimko, bredzący od rzeczy. Gdy wchodzi do pokoju, Józek obserwujący wszystko z ukrycia krzyczy „złodzieje”, a do pokoju wpadają rodzice Zuty. Najpierw Józio demaskuje obecność Kopyrdy, a potem Pimko, co wprowadza w gniew inżyniera. Ostatecznie wszyscy toczą się po podłodze w walecznym uścisku, a Józio pakuje rzeczy i opuszcza dom Młodziaków.

W tym miejscu autor wtrąca kolejną dygresję. Zastanawia się nad rodzajami męki, jaka może spotkać człowieka. Dochodzi do wniosku, że człowiek może odczuwać mękę także w wyniku obcowania z drugim człowiekiem. Zastanawia się także nad gatunkiem swojej książki i stawia szereg pytań, dotyczących tego, co skłoniło go do jej napisania. Następnie opowiada historię, która wydarzyła się na paryskim korcie podczas meczu tenisowego. Publiczność zaczęła się wówczas zachowywać co najmniej dziwnie. Panowie wskakiwali paniom na głowy, ośmielając się jeden za drugim do tej wprost dziecięcej zabawy. Markiz de Filiberthe przemówił do zgromadzonych, pytając, czy ktoś chce obrazić jego żonę. Nie spodziewał się, że po chwili ruszy lawina obelg, a markiza poroni.

Przy wyjściu z domu Młodziaków spotyka Miętusa, który namawia go na podróż na wieś w poszukiwaniu parobków. Po drodze obserwują brzydotę miasta, a następnie przedmieścia, gdzie proletariat udaje inteligencję. Gdy dochodzą do wsi, wszystkie wydają się opustoszałe. W kolejnej z rzędu okazuje się, że ludzie udają psy i szczekają, a w końcu rzucają się na bohaterów. Z opresji ratuje ich ciotka Józia, która zabiera chłopców do swojej posiadłości w Bolimowie, gdzie bohater spędził sporą część dziecięcych lat.

Wujostwo wspomina dzieciństwo Józia. Wydaje się, że ciągle jedzą i rozmawiają tylko o chorobach. Z góry traktują też służbę. Miętus odnajduje tu upragnionego parobka w postaci lokaja Walusia i nieudolnie próbuje się z nim bra… tać. Rozkazuje mu uderzyć się w gębę, co rozpoczyna lawinę niebezpiecznych wydarzeń. Rozzuchwalona tym faktem służba zaczyna plotkować o swoich panach i wyśmiewać się z nich. Wujostwo nie zamierza tego tolerować i kolejnego dnia nakazuje chłopcom powrót do Warszawy. Józek za namową Miętusa zmusza parobka do ucieczki, ale zostają nakryci przez wuja Konstantego i Zygmunta. Józiowi udaje się schować, ale Walek posądzony o próbę kradzieży dostaje solidnie po pysku. Miętus próbuje go ratować, ale najpierw dostaje po pupie od wuja, a ostatecznie do domu wpada tłum chłopskiej służby, dochodzi do szarpaniny i wszyscy zbijają się w kupę.

Józio korzysta z zamieszania i ucieka. Po drodze spotyka Zosię i namawia ją do wspólnej ucieczki, co dziewczyna bierze za oznakę miłości. Po drodze towarzyszy im pupa na niebie, zastępująca nocą księżyc, a w dzień słońce. Dziewczyna coraz bardziej ufa towarzyszowi, a jego męczy to przytulanie, całowanie i zwierzanie się. Wie jednak, że nie ma od tego ucieczki.

Narrator kończy opowieść stwierdzeniem, że nie ma ucieczki ani od gęby, ani od pupy, a przed ludźmi można schować się tylko wśród innych ludzi.

Potrzebujesz pomocy?

XX-lecie (Język polski)

Teksty dostarczone przez Interia.pl. © Copyright by Interia.pl Sp. z o.o.

Opracowania lektur zostały przygotowane przez nauczycieli i specjalistów.

Materiały są opracowane z najwyższą starannością pod kątem przygotowania uczniów do egzaminów.

Zgodnie z regulaminem serwisu www.bryk.pl, rozpowszechnianie niniejszego materiału w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, utrwalanie lub kopiowanie materiału w celu rozpowszechnienia w szczególności zamieszczanie na innym serwerze, przekazywanie drogą elektroniczną i wykorzystywanie materiału w inny sposób niż dla celów własnej edukacji bez zgody autora podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności.

Prywatność. Polityka prywatności. Ustawienia preferencji. Copyright: INTERIA.PL 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone.