NAUCZYCIEL LUDZKOŚCI: Jezus jest mistrzem, który nie tylko wygłasza nauki, ale swoim życiem daje przykład pobożnego, zgodnego z wolą Boga postępowania. Jako wędrowny nauczyciel i kaznodzieja niesie Dobrą Nowinę ludziom i przede wszystkim apostołom, którzy będą kontynuowali Jego dzieło.
NAUCZYCIEL ŻYCIA - ŚMIERĆ: W takiej roli wystąpiła tu Śmierć. Ma wygląd charakterystyczny dla średniowiecznych wyobrażeń: jest to koścista kobieta, bardzo brzydka, przepasana białą szatą, jej ciało nosi ślady rozkładu (nie ma kawałka nosa, warg), zgrzyta zębami, w ręku trzyma ogromną kosę. Śmierć odpowiada na pytania Mistrza, uspokaja go także, żeby się jej nie bał, bo nie przyszła po niego, ale po to, by uczynić zadość jego życzeniu rozmowy.
Polikarp prosi Śmierć, by mu powiedziała, skąd pochodzi. Ona ujawnia, że narodziła się w chwili skosztowania przez pierwszych ludzi owocu z drzewa wiadomości dobra i zła; odtąd ludzie stali się śmiertelni, Śmierć mówi, że ludzie są "zarażeni śmiercią". Poucza go również, że w czasie Sądu Ostatecznego jej zadaniem będzie zapędzenie do piekła grzeszników skazanych na wieczną mękę; kiedy to się stanie, będą oni błagać śmierć, by ich wzięła i skończyła ich cierpienie, ale to nie będzie w jej mocy.
NAUCZYCIEL - OSOBA BLISKA UCZNIOM: Tematem wiersza jest praca nauczyciela w szkole i głęboko ukrywane przed uczniami poczucie jedności z nimi. Sposób ujęcia tematu jest bardzo oryginalny, odbiegający od stereotypu: nauczyciel nie został przedstawiony posągowo, jako pedagog, przewodnik i doradca, lecz jako zagubiony, niepewny swojej pozycji, skromny młody człowiek, nie odczuwający ani wyższości, ani większej dojrzałości niż jego uczniowie. Ten pełen szczerości wiersz ukazuje jak bardzo nauczyciele, zwłaszcza na początku swojej kariery, przypominają uczniów w nowej szkole. Takie odwrócenie wyobrażeń o przedmiocie, na temat którego istnieją utrwalone wyobrażenia nazywa się toposem odwróconym.
Poeta świadomie odsłania przed czytelnikami własne poczucie słabości, zyskując tym samym sympatię dla nauczycieli. Ukazuje siebie, a w domyśle również innych, takich jak on, jako zwykłych ludzi, słabych, zagubionych, niepewnych: "już tyle lat chodzę do szkoły i nie czynię postępów".
W interpretacji poety role szkolne mogą ulec odwróceniu: to uczniowie okazują się zdolniejsi, bystrzejsi: "... inni uczniowie kończą szkołę i idą do nowej...", nauczyciel natomiast ma odczucie, że wciąż tkwi w tym samym miejscu: "a ja za karę chodzę i chodzę do tej samej". Z dystansem spogląda również na wartość przekazywanej przez siebie wiedzy: "... i wciąż od nowa odkrywam odkrytą amerykę i wciąż na nowo wymyślam wymyślony proch". Poeta daje do zrozumienia, że nie jest łatwo być nauczycielem, schemat stosunków szkolnych nakazuje dystans i udawanie: "patrzą na mnie przez mikroskop a ja na nich przez lunetę". Metafora ta oddaje sytuację oddalenia, a nawet samotności, w jakiej pozostaje nauczyciel w relacji z uczniami. Niemożność zbliżenia się do nich oraz zależność uczniów od decyzji pedagoga podkreśla porównanie: "... i przesuwam jak pionki z ławki do ławki z klasy do klasy...". W gruncie rzeczy bohater wiersza zdaje sobie sprawę, że z uczniami więcej go łączy niż dzieli, ale nie może tego po sobie pokazać, by nie stracić autorytetu.
ANTYWZÓR WYCHOWAWCY: Nauczyciele klerykowscy to bezwzględni rusyfikatorzy, posługujący się wszystkimi możliwymi metodami, aby wychować z młodych Polaków Rosjan.
Rudolf Leim - nauczyciel łaciny, jeden z najstarszych profesorów gimnazjum; kiedyś poważany i szanowany wykładowca historii powszechnej, języków starożytnych (łaciny i greki) oraz języka niemieckiego, w czasie trwania akcji powieści Leim jest podrzędnym nauczycielem łaciny w pierwszej klasie. Był z pochodzenia Niemcem. Autor tak opisuje jego wygląd: "(...) był to starzec wysoki, bardzo chudy i wiecznie pokaszlujący. Twarz golił starym obyczajem, czaszkę łysą jak kolano nakrywał pewnego rodzaju wiekiem z włosów wyhodowanych w okolicy ucha. Idąc wydymał policzki zawsze różowe i wyszczerzał raz za razem szeregi zębów jak ser białych". Profesor był człowiekiem bardzo punktualnym i obowiązkowym - nigdy nie opuszczał zajęć. Był także lojalny wobec władz rosyjskich, skrupulatnie wypełniał wszystkie przepisy. Miał nawet medal za szczególną lojalność wobec władz w czasie powstania styczniowego. Mimo to trudno powiedzieć, że Leim był rusyfikatorem. Surowo zakazywał chłopcom rozmów w języku polskim, ale kiedy Makowicz napisał na tablicy informację, że Marcin używa ojczystego języka, profesor ukarał Borowicza "kozą" (zostaniem po lekcjach w szkole), a do Makowicza zakazał mu się zbliżać. Widać, że chłopiec, który doniósł na kolegę wzbudził w profesorze negatywne uczucia.
Iłarion Stiepanycz Ozierskij - nauczyciel języka rosyjskiego. Jego wygląd tak został opisany: "Był to tłusty basałyk z czaszką nagą jak kolano, z policzkami obwisłymi, zadartym nosem i oczyma śledzia. Wielki brzuch dźwigał na krótkich nogach, które w sposób najzabawniejszy plątały się pod tym ciężarem". Profesor był człowiekiem niechlujnym, niedbałym, bardzo roztargnionym. Zazwyczaj, wybrawszy się na wycieczkę za miasto, nie umiał trafić do swego mieszkania i musiał pytać o drogę. Trudno powiedzieć, by Ozierskij prowadził jakieś lekcje, zazwyczaj były to zajęcia, na których chłopcy rozrabiali i robili nauczycielowi nieprzyjemne psikusy. Nie miał wśród nich żadnego autorytetu. Nie nadawał się też na nauczyciela. Był człowiekiem wrażliwym, rozumiejącym poezję - w klasie ósmej pięknie interpretował utwory rosyjskich poetów: Puszkina i Gogola.
profesor Sztetter - nauczyciel języka polskiego, przedmiotu nadobowiązkowego w rosyjskim gimnazjum, traktowanego jako zbędny, niepotrzebny. Miał liczną rodzinę i przede wszystkim obawiał się, by go nie zwolniono z posady. Niczego nie nauczył swoich uczniów, nie miał do nich zaufania. Obserwując ich lekceważący stosunek do języka ojczystego umiał tylko patrzeć na nich z szyderstwem. Nie miał natomiast odwagi wytłumaczyć im, dlaczego umiejętność posługiwania się językiem polskim i znajomość polskiej literatury jest taka ważna. Żył swoim własnym życiem - tłumaczył utwory Shelleya, dawniej pisywał do gazet. W czasie trwania akcji powieści dba tylko o własny spokój. W ten sposób i on przyczynia się do rusyfikacji uczniów klerykowskiego gimnazjum.
profesor Nogacki - nauczyciel arytmetyki, człowiek, który uczył - nie rusyfikował z rozmysłem i świadomie. Mimo to został przedstawiony jako jeden z najgroźniejszych rusyfikatorów. Prowadził swe wykłady w taki sposób, że zmuszał chłopców do myślenia po rosyjsku. Był sumiennym i sprawiedliwym nauczycielem, na jego twarzy nigdy nie można było ujrzeć choćby śladu emocji, był zawsze spokojny i opanowany.
Kostriulew - nauczyciel historii, "rusyfikator w najbardziej wulgarnym znaczeniu tego słowa", starał się ośmieszyć, wyszydzić wszystkie fakty związane z historią Polski i w ten sposób nakłonić polskich uczniów do całkowitego wyrzeczenia się swojej ojczyzny.
dyrektor Kriestoobriadnikow - pod jego kierownictwem w gimnazjum wzmogły się działania rusyfikacyjne. Dyrektor starał się pozyskać uczniów, zbliżyć się do nich. Nakłaniał ich do uczestnictwa w przedstawieniach teatru rosyjskiego, wprowadzał ich w świat rosyjskiej elity miasteczka, co młodzieży klerykowskiej bardzo imponowało. Zjednywał ich swoją przyjacielską postawą, wydawało się, że traktuje ich już jak dorosłych i dojrzałych ludzi. Tymczasem dzięki takiej postawie stawał się dla nich autorytetem i ulubionym wychowawcą, łatwiej mu było wychowywać ich na Rosjan.
inspektor Zabielskij - realizował plan Kriestoobriadnikowa. Zaprosił Borowicza do teatru, a później do siebie. W klasie wyraźnie go wyróżniał, co wzbudziło zazdrość innych uczniów. Nauczyciel manifestował przyjaźń do Marcina, chłopiec stał się ofiarą jego manipulacji.
NAUCZYCIEL - ŻYCIE: Wiersz jest przykładem poetyckiego listu, w którym podmiot liryczny snuje rozważania i refleksje filozoficzne na temat skomplikowanych stanów emocjonalnych towarzyszących uczuciom, bliskości dwojga ludzi. Nie wymienia ani raz w sposób bezpośredni nazwy "miłość", ale nietrudno się domyślić, że to właśnie o nią chodzi. Jest to przykład liryki pośredniej, w której stany uczuciowe nie są nazywane wprost. Poprzez obserwację samego siebie z dystansem, chłodną i rozumną analizę, nadawca wyciąga wnioski uniwersalne na temat natury ludzkiej.
Dowiadujemy się o uczuciach nadawcy poprzez jego (a raczej jej) opowiadanie o zdarzeniu, opisie pewnej sytuacji, zaprezentowanie sceny, z której można się jedynie domyślić, jaki był stan emocjonalny podmiotu lirycznego.
Swoje przemyślenia i refleksje ujmuje w formę aforyzmu, czyli krótkiego, błyskotliwego zdania zawierającego ogólną refleksję filozoficzną. Znajdują się one na początku i na końcu wiersza, tworząc klamrę kompozycyjną:
"Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
(...)
(...) różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody".
Życie w tym wierszu jest nauczycielem, który każdego dnia uczy nas czegoś nowego. Każdy dzień jest inny, każdy przynosi nowe doznania, raz dobre, raz złe. Nie można stwierdzić, że czuje się tak samo, jak ktoś inny, albo, że można kilkakrotnie przeżyć to samo uczucie. Ta zmienność, płynność wrażeń i czuć decyduje o pięknie życia, bogactwie jego form. Ten sam bodziec wywołuje odmienne reakcje:
"Wczoraj, kiedy twoje imię
Ktoś wymówił przy mnie głośno
Tak mi było, jakby róża
Przez otwarte wpadła okno".
Filozoficzna zaduma towarzyszy postaci mówiącej również przy obserwacji roli czasu. Wszyscy ubolewają, że czas tak szybko płynie i zabiera piękne chwile. Ale przecież dzięki temu kończą się także złe, przykre momenty w naszym życiu:
"Czemu ty się zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne".
Tak więc wszystko jest względne, nic nie jest raz na zawsze określone. Zmienia się czas, przemijają wydarzenia, a wszystko, co dotyczy przeżyć, jest jedyne i niepowtarzalne, w dodatku tak naprawdę nie jesteśmy w stanie niczego się nauczyć o życiu ani z własnych, ani z cudzych doświadczeń:
"Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata".
NAUCZYCIEL - ŻYCIE: Jest to ciepłe i szczere wspomnienie z czasów szkolnych, z których pozostały w pamięci podmiotu lirycznego strzępki oderwanych informacji z różnych dziedzin nauki: matematyki "... logarytmów, wzorów, formułek...", przyrody "... życie w kropli wody...", "kanały na księżycu...", chemii "H2SO4...", "Azot, wodór...", fizyki "... wiem o kuli napełnionej lodem, o bursztynie, gdy się go pociera...", geografii i astronomii "... Ach, wiem jeszcze, że na drugiej półkuli Słońce świeci, gdy u nas jest ciemno...".
Po tych wszystkich "mądrościach" autor stwierdza za przykładem mędrca, Sokratesa: "I nic nie wiem, i nic nie rozumiem i wciąż wierzę biednymi zmysłami, że ci ludzie na drugiej półkuli muszą chodzić do góry nogami...".
W ten sposób daje do zrozumienia, że szkoła dostarczyła mu wielu informacji, ale nie uczyniła mądrzejszym. Podważa w ten sposób przekonanie o niezbędności nauki szkolnej dla życia. Najlepszym sposobem nauczenia się życia jest według nadawcy samo życie. W ostatnich dwóch zwrotkach przedstawia obraz poetycki Boga, jako surowego nauczyciela, który żąda zdania sprawy z życia, jak egzaminu szkolnego. Podmiot liryczny szuka wymówek, jak uczniak, aby tylko nie rozstawać się z życiem. W końcu zwraca się do Stwórcy z propozycją zostawienia go na następne życie, tak postępuje się z leniwymi uczniami - repetują klasę.
Wiersz jest świadectwem przywiązania do życia, zabawną i dowcipną rozbudowaną metaforą opartą na analogii (podobieństwie, porównywalności) szkoły i życia. W delikatny sposób nawiązuje do niespodziewanej śmierci, która przychodzi w najmniej dogodnym momencie, zupełnie jak "wyrwanie" do odpowiedzi przez nauczyciela.
NAUCZYCIEL - OPIEKUN, PRZEWODNIK, NIEZBĘDNY, ABY NAUCZYĆ SIĘ ŻYĆ: Nadawca mówi w sposób bezpośredni, we własnym imieniu, w 1. os. l. poj.: "Mam dwadzieścia cztery lata / ocalałem/prowadzony na rzeź". To jawne wyznanie osobiste poety tworzy ważną ramę kompozycyjną wiersza. Rok 1947 jest datą wydania tomiku Niepokój, jeżeli się założy, że znalazły się w nim wiersze napisane wcześniej, podmiot liryczny można identyfikować z poetą, Tadeuszem Różewiczem. W roku zakończenia wojny (rzezi) miał on dokładnie 24 lata. Nadaje to wypowiedzi lirycznej dramatyczny ton osobistego rozrachunku ze swoim życiem.
Ocalony oznacza dla podmiotu lirycznego uratowanie życia. Różewicz odsłania najbardziej bolesną ranę, zadaną mu przez wojnę, z której wyszedł okaleczony moralnie, pozbawiony wiary w człowieczeństwo, wyzuty z ideałów, które okazały się tylko pustymi słowami: "To są nazwy puste i jednoznaczne:/człowiek i zwierzę/miłość i nienawiść/wróg i przyjaciel/ciemność i światło (...) Pojęcia są tylko wyrazami:/cnota i występek/prawda i kłamstwo/piękno i brzydota/męstwo i tchórzostwo". Ten natrętnie powtarzany zabieg artystyczny w postaci wyliczania antytez obrazuje skalę spustoszenia duchowego, jakie pozostawiła wojna, brutalnie nazwana rzezią, w psychice młodego człowieka.
Przesłanie wiersza jest dramatyczne jak krzyk bezsilności. Poeta nie tylko usiłuje wyrazić koszmar okupacji, który go zmiażdżył jako osobę ludzką, ale również rozpaczliwą potrzebę odzyskania równowagi moralnej. Przedostatni wers zawiera błaganie o pomoc w znalezieniu oparcia: "Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok słuch i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności". Wersy te zawierają wyraźną aluzję do Chrystusa: był w Ewangelii często nazywany przez swoich uczniów "nauczycielem" i "mistrzem". Jako Syn Boży miał moc uzdrawiania tych, którzy stracili wzrok, słuch i mowę. Oddzielenie światła od ciemności było pierwszym aktem Boga w dziele stworzenia świata. Nazywanie po imieniu rzeczy i pojęć jest sposobem "oswojenia" rzeczywistości, uczynienia jej swoim środowiskiem. Poeta wyraża nadzieję, przebijającą przez pokłady rozpaczy i zwątpienia, że będzie mógł odzyskać poczucie normalności w świecie zrujnowanym przez wojnę.
NAUCZYCIEL DOBRY I ZŁY: W powieści zostały przedstawione sylwetki dwojga nauczycieli: Ewy Jedwabińskiej i profesora Dmuchawca. On, starszy pan, już nie uczy w szkole, jest kochany przez swoich uczniów, nadal go podziwiają, odwiedzają go i zwierzają się ze swoich problemów. Gabrysia tak o nim mówi: "Dla jego uczniów, on był... Boże, co ja mówię! - on jest. Jest! Jak opoka. Jest stałą wartością pośród wszystkich tych płynnych i zmiennych kryteriów (...) Jedną z nielicznych stałych wartości".
Ona to młoda nauczycielka, która powinna dobrze się orientować w problemach swoich podopiecznych, bo jeszcze kilka lat wcześniej sama uczęszczała do liceum, a mimo to ma poważne kłopoty z klasą. Uczniowie jej nie lubią, Lelujka twierdzi: "od Ewci Sopel to aż mrozem dmucha", a "Kreska" otwarcie mówi: "ona z nami nie może się porozumieć!".
Wynika z tego, że dobry nauczyciel to człowiek, który traktuje uczniów jak bliskich sobie ludzi, którym obok wiedzy chce wpoić prawdy o życiu, by było im łatwiej, by umieli żyć mądrzej, ładniej, szczęśliwie. Tylko wtedy można zyskać szacunek uczniów, tylko wtedy naprawdę można się do nich zbliżyć.
NAUCZYCIEL - CZŁOWIEK ODDANY SWOJEJ PASJI, PRAWDZIWY MISTRZ: W powszechnie szanowanej, cieszącej się wielkim powodzeniem akademii Weltona uczy się kilku chłopców: Neil Perry, Knox Overstreet, Todd Anderson, Charlie Dalton, Steven Meeks, Pitts, Richard Cameron. Jest rok 1959. Akademia obchodzi właśnie stulecie swego istnienia. Po wakacjach w szkole pojawia się nowy nauczyciel języka angielskiego, John Keating - wychowanek Akademii. Jego lekcje to prawdziwa rewolucja - nauczyciel budzi w swoich wychowankach poczucie indywidualizmu, pokazuje im, że każdy z nich jest oryginalny, każdy powinien zdać sobie sprawę z tego kim jest, kim chce być i dążyć do realizacji swoich marzeń.
"Łap dzień każdy", po łacinie ta myśl brzmi: carpe diem (chwytaj dzień), takich słów używał profesor John Keating, który uczył swoich uczniów odwagi, uporu, wpajał im radość życia, uświadamiał, że każda chwila naszego życia jest zbyt drogocenna, aby ją marnować.
Sfabrykowane przez władze szkolne oskarżenie Keatinga o to, że jest winnym śmierci ucznia (Neil popełnił samobójstwo) jeszcze raz dowodzi, że to nie honor i godność, lecz ślepe posłuszeństwo i zakłamanie są podstawą panującego systemu. Keating przegrał, stracił pracę i grozi mu proces, a jednak to on odniósł moralne zwycięstwo. Dowodem na to jest postępowanie Todda, wcześniej najsłabszego i najbardziej bezradnego z chłopców, który nie zgodzi się podpisać oskarżenia i do końca będzie bronił swego zdania oraz zachowanie klasy żegnającej Johna Keatinga słowami: "Och kapitanie mój, kapitanie". Niepokorny nauczyciel angielskiego obudził w nich wrażliwość, skłonność do refleksji, umiejętność krytycznego myślenia oraz odwagę.
NAUCZYCIEL - CZŁOWIEK ODDANY SWOJEJ PASJI, CIERPLIWY I KONSEKWENTNY: Profesor Misiak vel Alcybiades był profesorem historii w Liceum im. Samuela Lindego. Przezwisko zawdzięczał swojemu ulubionemu powiedzonku, które brzmiało: "Niech wam się nie zdaje, że wystarczy być moim uczniem, aby nabyć mądrości. Alcybiades też był uczniem Sokratesa, a jednak pozostał lekkomyślny i zepsuty". Powtarzał je bardzo często swoim uczniom, którzy nie pałali chęcią uczenia się historii. Dyrektor i inni nauczyciele szkoły traktowali profesora Misiaka z pobłażliwością i lekką wyższością, uważając go za nieszkodliwego dziwaka.
Alcybiades jest człowiekiem wszechstronnie wykształconym, o ogromnej wiedzy historycznej. To prawdziwy humanista, który żyje w świecie literatury i historii. Uważa, że historia jest jedną z "najmądrzejszych" nauk, gdyż uczy jak żyć, by nie popełniać błędów. Jego pasją jest zgłębianie historii. Próbuje swoją ogromną wiedzę przekazać uczniom, ale nie zawsze mu się to udaje. Jego lekcje są ciekawe i "żywe". Nie trzyma się sztywnych reguł wykładu, ale potrafi "lawirować" po historii, podawać nawet drobne, ale ciekawe szczegóły.
"Było ogólnie znaną rzeczą, że nasz Alcybiades zachowywał "formę" nawet w najgorszych przeciwnościach życiowych. Być może świadczyło to o jego sile moralnej, my jednak byliśmy raczej skłonni widzieć w tym zwykłą obojętność na sprawy współczesnego świata i niechęć do jakiegokolwiek działania" - tak postrzegają profesora uczniowie VIII A. Jednak nie do końca jest to prawda. Profesor świetnie orientował się we współczesnym świecie, był jednak na tyle pochłonięty historią, że nie przywiązywał do tego większej wagi. Był człowiekiem niezaradnym życiowo, któremu brakowało siły przebicia, stąd często lekceważono go i nie liczono się z jego zdaniem. Mimo to, jeśli sytuacja tego wymagała, potrafi być konsekwentny, a nawet uparty. Nie zmienia dobrych ocen uczniów VIII A tylko dlatego, że nie podobają się one reszcie grona pedagogicznego. Jest pierwszym nauczycielem, który "uwierzył" w tę klasę, uważaną za najgorszą w szkole. Dał im szansę i starał motywować do samodzielnego rozwoju. Zawierając "pakt trzech" potraktował ich dojrzale, jak równych sobie. To dobry człowiek, który uważa, że młodzież tak naprawdę nie jest zła. Nieraz broni chłopców przed Dyrem, który widzi w nich samo zło. Potrafi zaciekawić uczniów swoimi lekcjami i nauczyć ich wszechstronnego historycznego myślenia. Jest ogromnie dumny ze swoich uczniów, z ich osiągnięć i wiedzy.
Mimo swojej dobrotliwej postawy i łagodnego charakteru, który nie wzbudza respektu wśród uczniów, a nawet wśród części nauczycieli, profesor Misiak jest człowiekiem godnym szacunku i podziwu. To bardzo dobry nauczyciel, który potrafi zaciekawić zbuntowanych uczniów swoimi lekcjami. W stosunku do szkolnej młodzieży jest bardzo życzliwy i stara się ich bronić, tłumaczyć wybryki, które sprowadzają na nich kary i niezadowowlenie dyrektora. Jest bardzo sprawiedliwy w ocenianiu i wszystkich traktuje równo. Uczniowie go szanują i starają się jak najmniej mu dokuczać. Tacy nauczyciele jak Alcybiades nie tylko uczą, ale wychowują, a przede wszystkim rozbudzają zainteresowania i poszerzają uczniowskie horyzonty.
NAUCZYCIEL - CZŁOWIEK ODDANY SWOJEJ PASJI, WSPANIAŁY WYCHOWAWCA: Profesor Paweł Gąsowski był profesorem historii. Był człowiekiem roztargnionym, żyjącym w świecie wielkich postaci historycznych i odległych wypadków. "Miał... duże, jasne oczy i taki w nich wyraz, jak gdyby zawsze był zdziwiony". Profesor miał brata, Iwona Gąsowskiego, mieszkającego w Bejgole.
Pan Gąsowski był doskonałym nauczycielem. Przede wszystkim uwielbiał swoich uczniów, a zwłaszcza klasę siódmą, z której był dumny. Był cierpliwy i wyrozumiały. Jednego tylko nie znosił - oszukiwania. Kiedy Adaś przyznał się, że odkrył system odpytywania historyka i wyszło na jaw, że niemal przez rok uczniowie nie musieli się uczyć, profesor był bardzo zmartwiony. Docenił jednak żal i skruchę Adasia i dał się przeprosić, przyjmując jednocześnie zapewnienie, że odtąd cała klasa będzie się sumiennie przygotowywać do lekcji.
Poza tym Gąsowski był historykiem z zamiłowania. Żył wielkimi wydarzeniami z przeszłości. Jego ulubioną postacią historyczną był Napoleon, nie znosił natomiast Hannibala. Profesor przekazywał uczniom nie tylko informacje. Wytwarzał na lekcjach klimat, aurę wydarzeń, przekazywał im swoją pasję, wprawiał uczniów w zachwyt, rozbudzał w nich zainteresowanie historią. Chociaż nie uczyli się systematycznie, w ich głowach po każdej lekcji historii zastawało wiele wiadomości.
KARYKATURA NAUCZYCIELA: Profesor Bladaczka - nauczyciel języka polskiego, jest człowiekiem w średnim wieku, łysiejącym, zawdzięczającym swoje przezwisko niezdrowej, ziemistej cerze. W osobie tego profesora Gombrowicz przedstawił karykaturę nauczyciela literatury.
Odznacza się ponurym i nieprzyjemnym usposobieniem. Wobec uczniów jest nieprzyjazny i nieufny. Traktuje ich z góry, nie zauważa i nie docenia młodzieńczej skłonności do poszukiwań. Jego styl nauczania to tępe wkuwanie oklepanych frazesów, napuszonych, nadętych i niezrozumiałych dla uczniów. Bladaczka nakazuje wierzyć, że: Słowacki wielkim poetą był... rozkazuje: Słowacki wzbudza w nas miłość i zachwyt. Ograniczony i nietolerancyjny, wykonujący swoja pracę bez zrozumienia i bez powołania, próbuje emocjonalnego szantażu wobec uczniów, by potulnie powtarzali wyświechtane zdania na temat poezji i poetów. Odważne przyznanie się Gałkiewicza, że nie podziela opinii nauczyciela o Słowackim, traktuje jak zamach na swoje bezpieczeństwo, byt swojej żony i dzieci. Jest przerażony samowolą chłopca, który odważył się myśleć samodzielnie. Swoim podejściem do nauki wyrządza wielką krzywdę swoim uczniom, a przede wszystkim literaturze, wzbudzając u uczniów wstręt do niej, zamiast zainteresowania i zachwytu.
Postać Bladaczki weszła do zbioru symboli literackich jako przykład "idiotyzmu pedagogicznego": antypedagogicznej działalności szkoły opartej na narzucaniu punktu widzenia uczniom, oduczającej samodzielności myślenia, zabijającej ciekawość świata i indywidualizm młodych ludzi. Taki karykaturalny, zdeformowany wizerunek nauczyciela jest protestem autora przeciwko "upupianiu", czyli infantylizacji uczniów przez szkołę, dorabianiu im "gęby", to znaczy narzucaniu obcej roli.
NAUCZYCIEL - WZOROWY WYCHOWAWCA: Poeta opisuje pana od przyrody z punktu widzenia dziecka: uczeń patrzy na nauczyciela z ławki. Nie widzi jego twarzy, ponieważ "pan" jest bardzo wysoki. Malec zapamiętuje charakterystyczne szczegóły garderoby nauczyciela: "złoty łańcuszek" - na takim łańcuszku przed wojną eleganccy panowie nosili zegarki. We właściwy dziecku sposób opowiada też o wyglądzie nauczyciela, mającego "chudą szyję/ do której przyszpilony / był nieżywy krawat". Z tekstu powoli wyłania się portret nauczyciela: jest to elegancki mężczyzna, starannie ubrany, trochę straszny, a trochę śmieszny ze względu na swój wysoki wzrost.
W wierszu pojawia się jeszcze jeden opis nauczyciela. Ten opis jest metaforyczny, nie można go traktować dosłownie. Określeniami metaforycznymi obdarza nauczyciela także jego uczeń, ale już jako dorosły człowiek. Zna historię, przeżył wojnę, wie o śmierci swego profesora. Zastanawia się, gdzie on teraz przebywa:
"może chodzi teraz
na długich promieniach
odziany w szare pończochy
z ogromną siatką
z zieloną skrzynką
wesoło dyndającą z tyłu".
To bardzo pogodny, pełen sympatii dla profesora opis. Postać nauczyciela jest jasna, promienna i wesoła. Nauczyciel poszedł do nieba przyrodników, gdzie beztrosko zajmuje się łapaniem motyli (po to jest mu potrzebna siatka - siatka na motyle - i skrzynka).
Profesor nauczył dzieci szacunku dla życia pod każdą postacią. Wpajał go uczniom jakby niechcący: nie używał wielkich słów, nie wygłaszał przemówień, tylko pokazywał ("nogę zdechłej żaby"), wprowadzał ("w intymne życie [...] pantofelka"), przynosił ("sporysz"), zachęcał ("z jego namowy..."). Pozwolił im poznać tajemnice przyrody i przeżyć przy tym ogromne wzruszenie:
"z jego namowy
w dziesiątym roku życia
zostałem ojcem
gdy po napiętym oczekiwaniu
z kasztana zanurzonego w wodzie
ukazał się żółty kiełek
i wszystko rozśpiewało się
wokoło".
Podział tego fragmentu na zwrotki został przez poetę dokładnie przemyślany: ma wzbudzić u czytelnika emocje podobne do tych, jakie przeżywał uczeń: zainteresowanie, zdumienie, zaskoczenie, radość. Satysfakcja z samodzielnego odkrywania świata zaowocowała w najpiękniejszy sposób - szacunkiem dla życia we wszystkich jego przejawach, również pod postacią żuka.
W wierszu pojawia się informacja:
"W drugim roku wojny
zabili pana od przyrody
łobuzy od historii".
Profesora nie obroniła jego wiedza i szacunek, jaki miał dla życia, i jakiego uczył swoich wychowanków. Herbert pokazał ważną prawdę: jednostka, zwłaszcza kulturalna i wykształcona, jest bezsilna wobec przemocy fizycznej, chamstwa, brutalności, ale zwycięża duchowo - buduje sobie pomnik w umysłach i sercach swoich uczniów. Hołdem złożonym nauczycielowi przez jego ucznia jest gest pomocy żukowi. Ma on wymowę symboliczną - jest wyrazem szacunku i wdzięczności, świadectwem, że "pan od przyrody" doskonale wykonał swą pracę wychowawcy - jego uczniowie to szlachetni i mądrzy ludzie.
NAUCZYCIEL - AUTORYTET, NAUCZYCIEL ŻYCIA, OPIEKUN: Kimś takim zarówno dla Harry'ego, jak i dla pozostałych wychowanków Hogwartu jest dyrektor szkoły, profesor Dumbledore. Jest dla swoich wychowanków prawdziwym oparciem, nawet w najtrudniejszych chwilach. Jak może, wspiera Harry'ego, zależy mu jednak na tym, by chłopiec nie przejmował się zanadto sytuacją, w jakiej się znalazł i swoim specjalnym przeznaczeniem. Zawsze potrafi opanować sytuację, nikogo się nie boi. Jako jedyny stawia czoła Voldemortowi.
Dla swoich uczniów jest zawsze pogodny, pełen ciepła, serdeczny. Wychowuje ich nie przez surowe zakazy, budzenie strachu, respektu, ale tłumacząc, nakłaniając. Tylko w sytuacjach ekstremalnych podnosi głos, ale uczniowie są zawsze gotowi spełnić każde jego polecenie.