K. Dickens Opowieść wigilijna, bohater drugoplanowy, fantastyczny.
Wygląd: "Osobliwa ta postać przypominała dziecko. A raczej nie tyle dziecko, ile starca otoczonego jakąś nieziemską atmosferą, która go oddalała od osoby patrzącej i zmniejszała do rozmiarów dziecka. Włosy opadały mu aż na ramiona i były białe, jakby wysrebrzone wiekiem, jednakże lico pozbawione zmarszczek jaśniało najświeższym rumieńcem. Ramiona miał ów starzec bardzo długie i muskularne, podobnie jak dłonie, których kształt kazał się domyślać niezwyczajnej siły. Zarówno ramiona, jak i pięknie uformowane nogi i stopy całkiem były obnażone. Postać zjawy spowijała śnieżnobiała tunika ściągnięta lśniącym pasem, od którego bił zachwycający blask. Starzec trzymał w ręku gałązkę zielonego ostrokrzewu, szatę zaś jego zdobiły - w osobliwej sprzeczności z tym symbolem zimy - świeże wiosenne kwiaty. Ale bardziej niż wszystko inne zdumiewał snop jaskrawego światła wytryskujący mu z czubka głowy i oświetlający całą postać; z tej też zapewne przyczyny starzec w chwilach smutku miast kapelusza używał ogromnego błażka do gaszenia świec, który teraz trzymał pod pachą."
Rola w utworze: Duch minionych Wigilii Scrooge'a. Przybył, by go nawrócić ze złej drogi. Zabrał go do wsi, w której Scrooge się wychował, obudził dawne wzruszenia. Przypomniał mu biedne, sieroce dzieciństwo, ulubione lektury, stanowiące ucieczkę od ponurej rzeczywistości i siostrzyczkę Fanny. Potem przeniósł go do kantoru p. Fezzwiga, gdzie odbywał praktykę i gdzie święta obchodzono bardzo uroczyście, w miłej, serdecznej atmosferze. Następnie ukazał mu postać ukochanej i przypomniał jej słowa, wypowiedziane w chwili, gdy zwracała mu pierścionek i wolność, bo dostrzegła w nim zmiany, z którymi nie mogła się pogodzić. Wreszcie roztoczył przed nim wizję obecnego, szczęśliwego życia tej kobiety, otoczonej gromadką dzieci i miłością męża.